Komisja Europejska przedstawiła propozycję regulacji, z której wynika, że Polska do 2020 roku będzie musiała obniżyć emisję dwutlenku węgla poza przemysłem nawet o 24 procent.
Jest to element ambitnego pakietu klimatycznego, którego celem jest zmniejszenie emisji CO2 o 40 procent do 2030 roku w porównaniu z 2005 rokiem. Aktualnie obowiązujące regulacje zakładają natomiast redukcję o 20 procent do 2020 roku.
W przemyśle redukcja emisji będzie musiała wynieść 43 procent, bo takie są założenia propozycji przedstawionej przez KE już rok temu.
Unijne władze ustalają indywidualne cele w oparciu o poziom produktu krajowego brutto na mieszkańca, więc im bogatszy kraj, tym bardziej musi ograniczyć emisję CO2. Powoduje to, że cele dla poszczególnych krajów członkowskich są zróżnicowane – od 40% redukcji dla Luksemburga i Szwecji, do 2% dla Rumunii i… 0% dla Bułgarii. W efekcie, prawie każdy nie jest zadowolony z proponowanych przez Brukselę regulacji. Z reguły państwa narzucone wymogi uważają za zawyżone.
Należy przypomnieć, że aktualnie w całej Unii Europejskiej aż 45 procent emisji pochodzi z przemysłu, podczas gdy w Polsce jest to około 50 procent. Tutaj jednak redukcji dokonuje się instrumentami rynkowymi w systemie ETS, czyli handlu uprawnieniami do emisji. W ramach tego rozwiązania istnieje też pula darmowych uprawnień, która wynosi 43 procent. Reszta jest sprzedawana na aukcjach.
Natalia W.