Amerykańska telewizja pokazała fragmenty nagrania z kasku pewnego narciarza z Utah. Lawina, którą prawdopodobnie sam podciął, porwała go jak szmacianą lalkę. Świetnie widać na nim jak minimalne szanse na przeżycie ma w takiej sytuacji człowiek.
Wyzwolenie lawiny trwało ułamek sekundy. W jednej chwili zjeżdżający spokojnie narciarz leżał głową w dół i koziołkował pośród zwałów śniegu. Później z ogromną prędkością mijał drzewa na stoku – gdyby któreś stanęło na jego drodze, prawdopodobnie byłoby po nim. Lawina w każdej chwili mogła go wciągnąć w dół i wgnieść w stok.
ZOBACZ: Bezrobotny filozof z Gdyni zgotował żonie gehennę. Jego okrucieństwo mrozi krew w żyłach
Mężczyzna zawdzięcza życie niesamowitemu szczęściu, oraz szybkiej reakcji przyjaciół, którzy widząc wypadek ruszyli mu na pomoc. Udało im się go odkopać i wyciągnąć na powierzchnię zanim lawinisko zamieniło się w twardy jak beton grób.
youtube.com/screenshot/ o2.pl