W obozach pracy w Korei Północnej może być uwięzionych nawet ponad 100 tysięcy ludzi. Choć władze z Pjongjangu zaprzeczają, że one w ogóle funkcjonują, to relacje uciekinierów jeżą włosy na głowie.
Sprawą obozów zajmuje się Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości. Raport, który opisuje warunki w nich panujące wywołał ogromne poruszenie. Głos zabrał m.in. jeden z sędziów trybunału Thomas Buergenthal, który przeżył pobyt w gettcie w Kielcach i obozach w Auschwitz-Birkenau i Sachsenhausen.
„Uważam, że warunki panujące w obozach w Korei Północnej są tak samo straszne lub nawet gorsze niż te, które widziałem i przeżyłem w młodości w hitlerowskich obozach oraz w mojej długiej karierze zawodowej, podczas której zajmowałem się prawami człowieka”
– powiedział sędzia.
Jego opinia wcale nie dziwi. Raport opisuje całe spektrum okropieństw, którym poddawani są więźniowie – bicie, tortury, gwałty, przemoc seksualna i nieludzko przeprowadzane aborcje.
Dokument powstał na podstawie zeznań byłych więźniów, strażników i innych osób mających styczność z systemem koreańskich łagrów. Opisuje potworne warunki bytowe w obozach – głód, morderczą pracę i potworne nadużycia służb obozowych względem więźniów.
Więźniowie są zabijani np. za przekazywanie sobie jedzenia. Kobiety w ciąży poddaje się aborcjom poprzez wstrzyknięcie oleju silnikowego do macicy. Co więcej, znaczna część z osadzonych to rodziny osób oskarżonych o wrogą postawę wobec reżimu – czyli de facto osoby niewinne, ale Pjongjang specjalizuje się w stosowaniu odpowiedzialności zbiorowej.
Co najgorsze, zdaniem przedstawicieli ONZ w ostatnim czasie warunki w obozach pogorszyły się a przemoc i prześladowania uległy zaostrzeniu. Ma to związek z obecną sytuacją międzynarodową. I niestety, ale nic nie wskazuje na to, że w najbliższych latach cokolwiek można będzie z tym zrobić.
wprost.pl