Mieszkaniec Strzelinka w województwie pomorskim wybrał się w weekend, niespełna dwa tygodnie temu, na grzyby. Zamiast nich, na zboczu wąwozu dostrzegł wysypujące się spod korzenia monety. Przypadkowo dokonał sensacyjnego odkrycia, które potwierdza, że nasi przodkowie sprzed wielu wieków prowadzili naprawdę dalekosiężny handel!
Odkrycia dokonano w sobotę 5 października. Znalazca zgłosił to do Urzędu Ochrony Zabytków w Słupsku. Jego pracownicy, wraz z członkami Słupskiego Stowarzyszenia Eksploracyjno – Historycznego „Gryf” oraz pracownikami Muzeum w Lęborku przyjechali na miejsce by sprawdzić je i zabezpieczyć. Prędko okazało się, że znalezione monety to prawdziwe unikaty.
ZOBACZ TEŻ: Za kilkadziesiąt centów wykonują najgorszą pracę świata. Ofiar wciąż przybywa
Znaleziono 200 całych srebrnych i posrebrzanych arabskich dirhemów (VII-X w.n.e.), nieco starszych drachm perskiej dynastii Sasanidów (IV-VI w.n.e) oraz licznych (ok 500) fragmentów czyli tzw. siekańców.
Monety ukrył ktoś przed ponad tysiącem lat w zboczu wąwozu. Wtedy w tym miejscu przepływała niewielka rzeczka będąca dopływem Słupii, która z kolei stanowiła ważny szlak handlowy. Prawdopodobnie skarb zakopał jeden z przezornych kupców, który z jakiegoś powodu już nigdy po niego nie wrócił.
To odkrycie potwierdza, że mieszkańcy tych ziem prowadzili bardzo ożywiony handel z najdalszymi zakątkami znanego wówczas świata. Jak podkreślają pracownicy Muzeum w Lęborku, nie wszystkie monety zostały rozszyfrowane, dlatego wciąż jest szansa na duże niespodzianki.
Znalazca monet będzie mógł liczyć na nagrodę – odpowiedni wniosek skierowano już do Ministerstwa Kultury.