Właściciele kotów dzielą się na tych, którzy wypuszczają koty na zewnątrz i tych, którzy pupili trzymają w domu.
Wiele tzw. kotów wychodzących nie wyobraża sobie przebywać w zamknięciu. Takie zwierzęta miauczeniem i drapaniem domagają się wyjścia na dwór. Jednak teraz za takie wyjście można słono zapłacić.
Jeśli chodzi o psy, to co do zasady nie chodzą one samopas. Powinny być wyprowadzane na smyczy i w kagańcu.
Co do kotów, panuje większa dowolność, bo wiele z nich żyje dziko. Wcześniej więc nie kontrolowano tego, gdzie i jak się poruszają.
Tymczasem w Walldorf-Süd w Badenii-Wirtembergii wprowadzono zakaz wypuszczania kotów na dwór samych. Zwierzęta mogą być wyprowadzane przez właścicieli, ale na smyczy. Za złamanie tego zakazu grozi kara od 50 do 50 tys. euro. Według dzisiejszego kursu maksymalna kara to 236 163 zł. Koty nie mogą wychodzić same od 1 kwietnia do 31 sierpnia.
Dlaczego wprowadzono takie przepisy?
Powodem jest rzadki ptak z rodziny skowronków – dzierlatka zwyczajna (zwana też dzierlatka, śmieciuszka, pośmieciuszka).
W Niemczech ten gatunek niemal wyginął. A właśnie w Walldorf-Süd przebywają trzy pary lęgowe i uznano, że trzeba zrobić wszystko, by je chronić. Koty mogłyby stanowić dla nich zagrożenie, a dzierlatka zwyczajna mogłaby zostać rozszarpana jak pospolity wróbel czy gołąb.
Wprowadzony przepis dotyczący kotów, budzi wiele kontrowersji. Właściciele wychodzących kotów uważają nawet, że jest to znęcanie się nad ich pupilami. Władze jednak są nieugięte, bo podobny zakaz obowiązał już rok temu i faktycznie sprawdził się jeśli chodzi o ochronę ptaków. Pozostaje się więc dostosować i chodzić z kotem na smyczy.
>>>Przejechała psa, gdy prowadziła relację na żywo! [VIDEO]
źródło: polsat news