Wczorajszy dzień przyniósł najpierw wielkie napięcie, a potem spore rozprężenie. Rakietowy atak na Iranu na amerykańskie bazy w Iraku wydawał się dużym krokiem w stronę wojny. Jednak oświadczenie Donalda Trumpa wygłoszone kilkanaście godzin po ataku było bardzo łagodne i deeskalujące. Iran jednak znów podgrzewa atmosferę.
Przypomnijmy, że w atakach rakietowych na bazy amerykańskie w Al Asad i w Irbilu na terenie Iraku nie ucierpiał żaden żołnierz amerykański. Wielu komentatorów studziło wtedy emocje mówiąc, że Iran specjalnie przeprowadził w taki sposób atak, żeby nie eskalować konfliktu. Ostrzał miał być raczej chwytem propagandowym, wycelowanym we własną opinię publiczną. Jednak nie tylko takie kroki podjął Iran w związku z kryzysem – posunął się też do… zamachu na Donalda Trumpa!
W sieci pojawił się trwający kilkadziesiąt sekund filmik przedstawiający zamach na Donalda Trumpa. Zamachowiec z Iranu chwilę przed oddaniem strzału patrzy na fotografię zamordowanego przez Amerykanów generała Kasema Sulejmaniego. Pociąga za spust, a prezydent USA pada, mimo ochrony swoich funkcjonariuszy…
Iranian Video Depicts Assassination of President Trump as Revenge for Soleimani’s Death; Caption Reads: “If You Begin the War, We Will End the War” pic.twitter.com/onJs0wRjwO
— MEMRI (@MEMRIReports) January 7, 2020
Film oczywiście jest wyreżyserowany, niemniej jednak niesie za sobą bardzo jednoznaczne przesłanie: „Hej, USA, jeśli rozpoczniecie wojnę – my ją zakończymy!”.
Amerykanie powinni wiedzieć, że do tej pory w Radzie dyskutowano o 13 scenariuszach zemsty, a nawet jeśli istnieje konsensus co do najsłabszego scenariusza, przeprowadzenie go może być historycznym koszmarem dla Amerykanów
– powiedział Ali Szamchani, sekretarz Najwyższej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Iranu.
Słowa te nieco się zdezaktualizowały, bowiem wiemy, że „odwet” Iranu nie był wcale taki straszny. Ale to dobrze – widać, że żadnej ze stron nie zależy na rozpętywaniu wielkiej wojny. Miejmy nadzieję, że najbliższe tygodnie przyniosą dalsze odprężenie sytuacji.
Warto jednak pamiętać, że niespokojnie jest nie tylko w Zatoce Perskiej. Turcja, członek NATO zamierza wysłać swoje wojska do Libii by wesprzeć jeden z tamtejszych rządów, walczących ze sobą o kontrolę nad krajem. Przy tym coraz ostrzej konkuruje z Izraelem, Grecją i Cyprem o prymat w eksploatacji złóż gazu ziemnego spod dna Morza Śródziemnego. Punktów zapalnych przybywa więc z każdym tygodniem i drobne pojednawcze gesty nie przybliżają nas wcale do wzrostu bezpieczeństwa międzynarodowego.