To już przechodzi naprawdę ludzkie pojęcie. Źli ludzie zamknęli psa na balkonie. Zwierzę spędziło na mrozie, bez pożywienia dwa dni. Gdy przyjechali strażacy…
Coraz więcej słyszy się w mediach o złym traktowaniu zwierząt. Rośnie liczba spraw na sądowych wokandach o znęcanie się nad zwierzętami. A mimo to, to i tak zawsze się znajdą ludzie, którym los swoich pupili jest zupełnie obcy. Tak jak ci ludzie, którzy zamknęli psa na balkonie.
Okres świąteczny ma to do siebie, że wielu z nas wyjeżdża na święta. Ale, żeby zapomnieć o swoim piesku? Szczeniak rasy buldog był przez dwa dni zdany tylko siebie. W zimnie, chłodzie, bez jedzenia, bez wody spędził ponad 48 godzin na balkonie. Cudem udało się go uratować. Ale akcja ratownicza nie była tak łatwa. A wszystko przez nasze prawo.
Jak mówi mieszkaniec Grochowa, który jako jeden z pierwszych postanowił zająć się sprawą: „Byliśmy z narzeczoną Oksaną na spacerze. Nagle usłyszeliśmy skomlenie. Podeszliśmy na róg ulicy Zana i Osowskiej, gdzie zobaczyliśmy zbiegowisko. Zgromadzeni wzywali straż miejską i policję i wskazywali na pieska zamkniętego na balkon„.
Co ciekawe sąsiedzi piszczenie psa już od Wigilii. To dopiero następnego dnia przyjechały służby: straż pożarna, policja. Lecz niestety, okazało się, że „pies ze względów prawnych nie może zostać zabrany i policjanci są bezradni. Pies dostał jedzenie, wodę i koc”.
ZOBACZ: Fatum Geogre’a Michaela! W te święta umarła jego…
Sprawa jednak na szczęście miała swój radosny finał. Wieczorem tego dnia, ktoś z rodziny wpuścił szczeniaka do domu, gdzie mógł się ogrzać. Jak piszą internauci: „pies musi być od razu stamtąd zabrany!”, a „sprawców tego trzeba szybko ukarać!”.
A według Was jaki finał powinna mieć ta sprawa? Czy właścicieli małego buldoga powinna spotkać kara? Na pewno na pochwałę zasługuje spontaniczne zaalarmowanie służb. Gdyby nie to, nie wiadomo jak by się skończyły święta dla pieska.
Źródło: Wirtualna Polska / Facebook
Foto: Facebook/Praga Południe na sygnale – wypadki, pożary, zdarzenia