Wydarzenia z końcówki lipca 2019 roku z Florynki w Małopolsce wstrząsnęły całym krajem. 30-letni mężczyzna najpierw zamordował swoją matkę, a później potwornie okaleczył sąsiadkę. Po kilku miesiącach badań i pracy śledczej okazuje się, że złoczyńca nie pójdzie do więzienia!
Stefan W. wyszedł ze szpitala psychiatrycznego w Gorlicach na tydzień przed dokonaniem strasznych zbrodni. Uznano go za zdrowego i niezagrażającego osobom postronnym ani sobie. Był to wielki błąd.
Najpierw Stefan W. rozpruł brzuch swojej 63-letniej matce. Kobieta zmarła. W czasie gdy konała, 30-latek wyszedł z domu w poszukiwaniu kolejnej ofiary. Rozbił okno i wszedł przez nie do domu 78-letniej sąsiadki.
Gdy szaleniec ją dopadł, nożyczkami wydłubał jej oczy. Spłoszyli go wnukowie ofiary wezwani przez nią na pomoc. Napastnik uciekł w kierunku rzeki Biała. Ciężko ranną kobietę do szpitala zabrał śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Napastnika, gołego, znaleziono nad brzegiem rzeki gdy obmywał się z krwi. Został obezwładniony przez syna zaatakowanej kobiety i innego sąsiada. Ci przekazali go policji. Mężczyzna na powrót trafił do zakładu psychiatrycznego
Biegli, którzy go badali uznali, że mężczyzna był niepoczytalny w momencie popełniania czynów. Dlatego też zawnioskowali o umieszczenie go w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Może tam spędzić nawet całe życie.