Kolejki samochodów ciągną się po horyzont, a tysiące młodych mężczyzn w wieku poborowym szturmują polską granicę. To efekt decyzji władz w Kijowie, które zamiast wzmacniać front wojenny, pozwoliły najmłodszym poborowym swobodnie opuszczać kraj. Skutek jest zgodny z oczekiwaniami Ukraińców? Polska staje się celem masowego exodusu, przy milczącej akceptacji mediów, nawet tych, które dotąd przedstawiały się jako prawicowe i patriotyczne.
To już nie jest tylko kwestia migracji, ale poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa i stabilności naszego państwa. Granicę przekroczą wszyscy ci, którzy dotychczas nie mogli tego zrobić: ludzie ze złą przeszłością, wojenną traumą oraz zwykli dywersanci – tak ukraińscy, jak i rosyjscy.
Zielone światło dla destabilizacji Polski
Tak nie postępuje żadne odpowiedzialne państwo w czasie wojny, tym bardziej wtedy, gdy próbuje wciągnąć w konflikt kraje ościenne. Otwarcie granic dla mężczyzn w wieku 18–22 lat nastąpiło na osobiste polecenie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. To rodzi pytania, czy była to jego suwerenna decyzja, czy też element scenariusza pisanego poza Kijowem np. w Berlinie.
Premier Julia Swyrydenko ogłosiła ją na Telegramie.
Mężczyźni w wieku od 18 do 22 lat będą mogli swobodnie przekraczać granicę podczas stanu wojennego. Dotyczy to wszystkich obywateli w tym wieku
– napisała.
Do tej pory zakaz opuszczania Ukrainy obejmował wszystkich mężczyzn w wieku 18–60 lat. Wyjątki przewidziano jedynie dla wolontariuszy, osób niepełnosprawnych czy ojców co najmniej trójki dzieci. Teraz rząd idzie o krok dalej i właśnie ta decyzja wzbudza największe kontrowersje.
Tłumy na granicy
Filmy publikowane w mediach społecznościowych pokazują ogromne kolejki na przejściach granicznych z Polską. Na jednym nagraniu widać sznur samochodów ciągnący się kilometrami, na innym grupy młodych chłopaków z wypchanymi torbami, czekających w pieszych kolejkach. Widać zmęczenie, pośpiech i nerwową atmosferę.
Autor jednego z nagrań komentuje po ukraińsku, że „wyjechać mogą nawet ci, którzy skończyli już 22 lata, ale nie mieli jeszcze 23. urodzin”. W praktyce więc fala emigracji może być jeszcze większa, niż przewidywano. To kontrastuje z pojawiającymi się co jakiś czas informacjami o braku poborowych, a także apelami o wsparcie Ukrainy ze strony państw NATO i Unii Europejskiej.
Wygląda to tak, jakby za młodych Ukraińców, którym właśnie pozwolono wyjechać, mieliby umierać i wykrwawiać się obywatele innych krajów.
To nie szansa, to poważne zagrożenie
Szef MSW Ukrainy Ihor Kłymenko próbował w mediach uspokajać nastroje. Tłumaczył, że chodzi o umożliwienie młodym Ukraińcom nauki oraz nabywania doświadczeń, ale nie wspomniał czyim kosztem i za jakie pieniądze ma się to odbywać.
Celem tego kroku jest przede wszystkim zapewnienie młodym Ukraińcom większych możliwości nauki, staży i legalnego zatrudnienia za granicą. Zdobyte doświadczenie mogą później wykorzystać dla rozwoju Ukrainy
– tłumaczył.
Brzmi to dobrze na papierze, ale wytrzymuje próby w relacji do twardych faktów. Ukraińcy zaczynają przodować w policyjnych statystykach przestępczości, a masowy napływ młodych mężczyzn w wieku poborowym może tylko zwiększyć ryzyko problemów społecznych.
Nie możemy udawać, że to tylko migracja ekonomiczna. Przyjmowanie dziesiątek tysięcy młodych mężczyzn, którzy zamiast bronić ojczyzny wybierają życie na Zachodzie, to ryzyko dla bezpieczeństwa Polski
– mówi portalowi wSieci24.pl jeden z ekspertów ds. bezpieczeństwa, który chce pozostać anonimowy.
Broń demograficzna czy polityczny manewr?
Decyzja władz w Kijowie rodzi uzasadnione pytania: dlaczego w momencie, gdy Rosja nie ustępuje, a Ukraina potrzebuje każdego żołnierza, Zełenski pozwala na masową emigrację młodych mężczyzn? Rozmówca naszego portalu nie ma wątpliwości, że to przerzucanie części problemów demograficznych i społecznych na państwa sąsiednie.
Ukraina, zamiast bronić się własnymi siłami, eksportuje problem do Polski. To my będziemy musieli zmierzyć się z konsekwencjami. To bomba demograficzna
– podkreśla ekspert i apeluje, aby jak najszybciej znowelizować prawo o obywatelstwie, aby Ukraińcy mogli je nabywać nie po 3 latach pobytu w Polsce, ale dopiero po 10 latach.
Za chwilę będziemy mieli w Polsce dość pokaźną mniejszość ukraińską w Polsce z prawami wyborczymi i to zmieni wszystko, niestety na niekorzyść naszego kraju
– mówi.
Bolesny kontrast i polskie obawy
Jeszcze mocniej bije po oczach kontrast. Podczas gdy żołnierze giną na froncie, w Warszawie, Krakowie czy Wrocławiu młodzi Ukraińcy bawią się na koncertach i festiwalach. Obrazy te budzą w Polsce uzasadnione emocje, ponieważ Ukraińcy nie starają się nawet uszanować polskich świętości. Najlepszymi tego przykładami były w ostatnich tygodniach skandale na Stadionie Narodowym, gdzie epatowano publiczność banderowskimi hasłami, a także postawa ukraińskiego dziennikarza, który nazwał prezydenta Karola Nawrockiego przestępcą.
Rozpoczęty właśnie masowy exodus młodych Ukraińców do Polski, to już nie tylko kwestia migracji, ale poważny problem polityczny i społeczny. Niestety, większość mediów mainstreamowych temat przemilcza. Robią to nawet te określające się jako patriotyczne.
Wiktoria Sikorska
