Strzela jak maszyna, zdobywa trofea, bije rekordy… a w rankingu Złotej Piłki ląduje dopiero na 17. miejscu. Robert Lewandowski znów został pominięty. I znów wrócił temat roku 2020, gdy nagrodę mu po prostu zabrano. „To nieporozumienie. Gdyby był Francuzem, miałby Złotą Piłkę w rękach” – nie kryje emocji Zbigniew Boniek.
Wyniki tegorocznej Złotej Piłki zszokowały kibiców i ekspertów. Robert Lewandowski, a więc piłkarz, który wciąż należy do absolutnej światowej czołówki, został sklasyfikowany dopiero na 17. pozycji. Wyprzedzili go zawodnicy, którzy nie mają na koncie takich liczb ani trofeów. A jednak kapituła „France Football” postawiła Polaka daleko poza czołówką. Dla wielu to nie tylko niesprawiedliwość, ale wręcz kpina.
W mediach społecznościowych momentalnie zawrzało. Kibice prześcigali się w komentarzach, że plebiscyt dawno stracił wiarygodność, a Lewandowski od lat traktowany jest jak piłkarz drugiej kategorii. Wielu przypominało pamiętny rok 2020, kiedy Polak był bezkonkurencyjny, ale nagrodę odwołano z powodu pandemii. Od tamtej pory dyskusja o Złotej Piłce wraca jak bumerang i zawsze przy nazwisku Lewandowskiego.
Boniek nie ma złudzeń
Były prezes PZPN Zbigniew Boniek nie ma złudzeń, że jury plebiscytu deprecjonuje sam siebie, a przy tym obniża wiarygodność tej nagrody.
Od czasu jak nie przyznali w 2020 r. Robertowi tytułu, to specjalnie mnie to już nie kręci, bo to było po prostu nieuczciwe w stosunku do Roberta, w stosunku do polskiej piłki
– powiedział.
Przypomniał, że w sezonie przerwanym przez pandemię Lewandowski dominował absolutnie, a mimo to nie przyznano mu nagrody. Zasugerował, że nagroda zarezerwowana jest dla określonych nacji, ale nie dla Polaków, choćby byli najlepsi.
Supremacja Roberta była tak wielka, że w ogóle nie dać mu wtedy nagrody to nieporozumienie. Pewnie jakby był Francuzem, Hiszpanem, Anglikiem, Włochem, to by inaczej zareagowali
– stwierdził.
Fani kipią ze złości
Po ogłoszeniu wyników w sieci zawrzało. Internauci przypominają, że Lewandowski jest nie tylko najlepszym piłkarzem, ale również najczęściej poniżanym za swoje wyniki.
Najbardziej lekceważony piłkarz w historii. W 2020 roku nie dali mu nagrody, teraz 17. miejsce mimo 44 goli i trzech trofeów. To jawna kpina!
– napisał jeden z kibiców.
Śmiałem się, gdy zobaczyłem Viniciusa i Kane’a wyżej niż Roberta. Ta nagroda to już tylko PR i chwilowa moda
– dodawał inny.
Liczby kontra „kapituła”
Bilans Polaka mówi sam za siebie: 58 meczów, 44 gole, 5 asyst, trzy trofea z Barceloną. To wystarczyło… na miejsce poza czołową dziesiątką.
To jawna kradzież
– grzmiał jeden z komentarzy.
Hiszpańskie media pisały o „niewiarygodnym” rozstrzygnięciu, a polscy kibice podkreślają jedno: Lewandowski od lat jest niedoceniany i traktowany niesprawiedliwie.
Wiktoria Sikorska
