Znana na całym świecie sieć kawiarni tłumaczy się ze swoich praktyk. Policja musiała interweniować na jednej z należącej do niej plantacji.
Sieć kawiarni Starbucks znalazła się w ogniu krytyki. Wszystko za sprawą odkrycia jakiego dokonała policja na jednej z ich plantacji. Podczas nalotu na brazylijską farmę funkcjonariusze uwolnili 18 pracujących tam osób. Ludzie zmuszani byli do niewolniczej pracy w niehumanitarnych warunkach.
Farma, na której znajdowała się plantacja kawy potocznie znana była jako Fartura. To portugalskie słowo oznacza dostatek. Jednak to co odkryła policja nie miało nic wspólnego z tym określeniem. Warunki w jakich mieszkali pracownicy były przerażające. Brakowało tam kanalizacji, a także dostępu do pitnej wody. Co więcej, uratowani ludzie mieli na swoich ciałach widoczne znaki po ugryzieniach szczurów i nietoperzy. Ponadto zmuszano ich do pracy rana do nocy, od poniedziałku do soboty. Nikt oficjalnie nie zapisywał też, ile godzin spędzali na plantacji. Normą była także praca w niedziele i święta, za które nie dostawali dodatkowego wynagrodzenia.
W pewnym momencie wykorzystywani pracownicy znaleźli się w błędnym kole. Bowiem większość ich jedzenia zjadały wszechobecne gryzonie, musieli więc kupować więcej zapasów. Aby to zrobić musieli zrealizować czeki z wypłatami. Aby to zrobić musieli z kolei płacić horrendalne kwoty za autobus, który zabierał ich do miasta. Ostatecznie zarabiali tylko tyle żeby opłacać transport.
Po tym jak sprawa wyszła na jaw sieć kawiarni Starbucks wydała oświadczenie, w którym odcięła się od tego typu praktyk. Poinformowała także, że pochodząca z plantacji kawa nie była przez z nich skupowana od paru lat.
foto pixaby / źródło news.mongabay.com / inquisitr.com