Pod koniec sierpnia mieszkańcami Zaporoża na Ukrainie wstrząsnęła przerażająca wiadomość. Nad brzegiem Dniepru pewna kobieta wypatrzyła dwoje brudnych i nagich dzieci, kręcących się wokół bezdomnych. Prędko okazało się, że dzieci zostały porzucone przez rodziców, a ich wychowaniem zajmowali się kloszardzi. Rozpoczęły się policyjne poszukiwania.
Miesiąc zajęło ukraińskim służbom ustalenie rodziców dwóch chłopców w wieku 2 i 3 lat, których znaleziono w koczowisku dla bezdomnych nad brzegiem Dniepru w Zaporożu. 20-letnia Bożena Synczyka i 25-letni Władimir Zajcew znudzili się i zmęczyli wychowaniem dzieci.
ZOBACZ TEŻ: Krzyżacy walczą w SĄDZIE o odzyskanie ZAMKU. To koniec wielkiej atrakcji turystycznej?
Młoda para opowiedziała dokładnie jak przebiegało porzucenie dzieci. Zaprowadzili je na plaże nad Dnieprem i poprosili bezdomnych, żeby rzucili okiem na chłopców przez 20 minut, bo oni muszą iść do sklepu. Niestety, tak naprawdę nie zamierzali po nie wrócić.
ZOBACZ TEŻ: Koszmarny wypadek Polki we Włoszech. Zmarła na oczach dziecka!
Dzieci przez tydzień żyły w katastrofalnych warunkach. Piły wodę prosto z Dniepru i szybko zaczęły chorować. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że bezdomni dzielili się z nimi jedzeniem i starali się nimi zająć na miarę swoich możliwości. Oczywiście nie były one duże, dlatego dzieci po tygodniu były bardzo zaniedbane.
Los dzieci odmienił się, gdy spostrzegła ich mieszkanka miasta, która na naddnieprzańskie plaże przybyła się poopalać. Od razu wezwała policję, która przejęła dzieci i zawiozła do szpitala. Zaporoskie służby zamierzają teraz odebrać wyrodnym rodzicom prawa rodzicielskie. Grozi im też kara do 5 lat pozbawienia wolności.
o2.pl/ foto: policja ukraińska