Bardzo nietypową interwencję zaliczyli policjanci z warszawskiego Mokotowa. Wezwał ich ochroniarz jednej z posesji, który zauważył mężczyznę demolującego jeden z samochodów. Gdy funkcjonariusze przybyli na miejsce, zastali wandala… kłócącego się ze ścianą. Co tam się wydarzyło?
20-letni Mikołaj K. wracał około 3 w nocy z imprezy do domu. Był tak pijany, że gdy na jego drodze stanęło zaparkowane Audi A4 nie był w stanie go wyminąć. Wpadł za to na genialny pomysł – chwycił leżącą niedaleko gałąź i usiłował przy jej pomocy… przesunąć samochód! W efekcie rozbił lusterko, jedną z szyb i uszkodził dach.
ZOBACZ: Na imprezie urwał jej się film. Gdy się obudziła, działo się coś okropnego
Gdy patrol dotarł na miejsce, Mikołaj K. przebył całe kilkadziesiąt metrów. Tym razem zatrzymała go ściana, z którą mężczyzna wszedł w ostry spór. Policjanci podeszli do niego w momencie, gdy wykłócał się z nią, że stoi mu na drodze.
Policjantów zapewnił, że to nie on rozbił auto, tylko jego kolega. Nie umiał go jednak opisać. Gdy wytrzeźwiał w policyjnym areszcie, przyznał się do wszystkiego i wyraził skruchę. To jednak trochę mało, bo właściciel Audi ocenił szkody na 3 tysiące złotych, a dodatkowo sprawa trafi do sądu. Za uszkodzenie mienia można trafić nawet na 5 lat za kratki!
W takiej sytuacji pojawia się pytanie – gdzie byli jego znajomi? My w redakcji nie wyobrażamy sobie puścić samego do domu kolegi, który jest w takim stanie, że gotów jest pokłócić się nawet ze ścianą…