Agnieszka Woźniak-Starak to osoba o wielkim sercu dla zwierząt. Sama ma kilka psów, jeździ także konno.
Tak więc wszystkie sprawy, które dotyczą zwierząt i natury są dla niej ważne. Teraz jednak Agnieszka Woźniak-Starak z ciężkim sercem musiała zrobić coś zupełnie wbrew sobie. O wszystkim opowiedziała na instastory, a ta historia zaczęła się dwa lata temu:
Myślę, że możecie być zaskoczeni, dlatego należą Wam się dwa słowa wyjaśnienia. Otóż dwa albo trzy lata temu, nie pamiętam bo to było dawno, przeczytałam gdzieś na jakimś portalu wywiad z niejakim panem Grzegorzem, który opowiadał o swoim biznesie. Ten biznes polegał na tym, że pan Grzegorz sprzedaje mięso dzikich zwierząt – zebr, krokodyli, pytonów, kangurów i paru innych pewnie. I chce wypromować w Polsce modę na jedzenie takiego mięsa. Na jedzenie na przykład steków z zebry.
Dziennikarka przyznała, że pomysł biznesmena bardzo ją poruszył:
No zdenerwowałam się trochę, nie ukrywam bo pomyślałam sobie, że w czasach kiedy kolejne gatunki dzikich zwierząt znikają z powierzchni naszej planety, kiedy coraz więcej tych gatunków jest zagrożonych, ktoś chce sztucznie tworzyć taką modę i to jeszcze w naszej szerokości geograficznej, gdzie te zwierzęta po prostu nie występują jest bez sensu. No i… znacie mój stosunek do zwierząt. Poniosło mnie. W krótkich żołnierskich słowach napisałam na Instagramie, co myślę o panu Grzegorzu.
Właściciel firmy Egzotyczne Mięsa pozwał Agnieszkę Woźniak-Starak:
Pan Grzegorz również się zdenerwował i poszedł do sądu, do czego miał pełne prawo.
Teraz dziennikarka z ciężkim sercem składa przeprosimy:
W sądzie przegrałam i zostałam zobowiązana do publikacji przeprosin, co niniejszym czynię. Ale mam nadzieję, że nie będziecie jedli steków z pytonów.
My także mamy nadzieję, że nie skorzystacie z tak drastycznej oferty…
