W nocy z 23 na 24 lipca 2025 roku doszło do fatalnego zdarzenia nad jeziorem Ośno w miejscowości Wilcze (powiat wolsztyński). Podczas próby zdobycia harcerskiej sprawności 15‑letni harcerz zniknął pod powierzchnią wody i utonął – informuje Prokuratura Okręgowa w Poznaniu.
Śledczy ustalili, że nastolatek miał przepłynąć akwen w pełnym umundurowaniu – w bluzie, spodniach i ciężkich butach – na odległość około 500 metrów, a następnie rozpalić ognisko na drugim brzegu. Zadanie rozpoczęło się około godz. 1:00 w nocy. Na miejscu obecni byli 21‑letni dowódca drużyny harcerskiej oraz 19‑letni ratownik wodny z WOPR.
Według prokuratury, nie zapewniono niezbędnej asekuracji – opiekunowie stali na pomoście, a łódź miała być dostępna, ale nie była używana do zabezpieczenia próby. Chłopiec nie był asekurowany w wodzie, co Prokuratura uznaje za złamanie podstawowych zasad bezpieczeństwa.
W piątek rano podjęto czynności procesowe wobec dwóch podejrzanych: drużynowego oraz ratownika. Obydwaj usłyszeli zarzuty z art. 160 § 2 (narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia) oraz art. 155 KK (nieumyślne spowodowanie śmierci). Dowódca drużyny nie przyznał się do winy. Wobec niego zastosowano dozór policji, poręczenie majątkowe, zakaz pracy z małoletnimi i zakaz kontaktowania się z uczestnikami obozu. Ratownik złożył wyjaśnienia i został zwolniony, nie zastosowano wobec niego środków zapobiegawczych.
Refleksja harcerza: czy to był błąd ludzki czy systemowy?
Jak wskazał Piotr Kotwicki – były harcerz – nigdy sam nie spotkał się z sytuacją, by w pełnym rynsztunku mundurowym – w butach, spodniach i bluzie – przeprowadzać nocną przeprawę przez jezioro, zwłaszcza bez asekuracji. Zawsze priorytetem była odpowiedzialność za bezpieczeństwo uczestników obozu. Takie działania jawią się jako ryzykowne i niezgodne z przyjętymi standardami.
Próba nocna – zwłaszcza z obciążeniem ubraniem – to ogromny wysiłek fizyczny, który niejednego dorosłego by przerósł. Szczególnie gdy woda jest zimna, dno muliste, a brak środków asekuracyjnych eliminuje możliwość błyskawicznej interwencji. Takie okoliczności mogą prowadzić do tragicznych skutków, nawet jeśli celem jest szczytna idea zdobycia sprawności.
Kotwicki wskazuje, że w harcerstwie zawsze najważniejsze było racjonalne podejście do zadań i dostosowanie ich do warunków terenowych i uczestników – to, co wydarzyło się w Wilczu, stoi w sprzeczności z tym duchem. Zapytał retorycznie: dlaczego nie zastosowano łodzi z ratownikiem przy chłopcu? Dlaczego próba miała miejsce o pierwszej nad ranem?
źródło zdjęcia: youtube
Anna Miller
