Ponad trzy lata temu telewizja TVN przeprowadziła wywiad z rodzicami chorego chłopca, którego nikt nie potrafił zdiagnozować. Cudem trafili na ukraińskiego lekarza, który szybko postawił diagnozę, (zespolenie sztywno – potyliczne) i uleczył chłopca, jak sam powiedział „pracą rąk”. Rodzice jeździli z chłopcem na Ukrainę do kliniki doktora. Koszt pięciu wyjazdów, jak można wywnioskować z tego co padło na antenie telewizji TVN 50 tys. Zawrotna suma za dotyk dłońmi, czyż nie?
Ostatnio, ponownie zrobiło się głośno o cudotwórcy z Ukrainy, tym razem za sprawą programu Elżbiety Jaworowicz, „Sprawa dla reportera”. Do studia pani redaktor trafiło (odcinek emitowany 8.06) małżeństwo z dwoma bliźniakami, jeden zupełnie zdrowy, drugi z chorobą genetyczną, która uniemożliwia mu mówienie i chodzenie ( chłopiec porusza się na kolanach). Rodzice chorego bliźniaka, próbując pomóc ukochanemu dziecku również trafili na Vitaleya Vela, który tym razem nie dokonał cudu, wyłudzając od nich ogromną kwotę 50 tys. złotych.
Jak powiedzieli rodzice rzekomy doktor leczył chłopca rękami, najczęściej rozciągając lub ugniatając różne odcinki kręgosłupa. Dziecko dostawało również zastrzyki, które jak się okazuje są bardzo szkodliwe i były stosowane w Polsce 20 lat temu, przepisywano je wyłącznie osobom dorosłym.
Lekarze ( m. in. prof. Krzysztof Bielecki), którzy najczęściej biorą udział w programie „Sprawa dla reportera” i wypowiadają się jako eksperci, nie kryli swojego przerażenia.
Zgodnie stwierdzili, że takie leczenie, jeśli to w ogóle można nazwać leczeniem, mogło nie tylko pogorszyć stan chłopca, ale również doprowadzić do śmierci.
Takich par, jak małżeństwo, które zgodziło się przybyć do programu Elżbiety Jaworowicz jest wiele. Stracili oni ogromne pieniądze, a stan ich dzieci nie poprawił się w ogóle.
Kiedy pojechałam do szpitala i powiedziałam, jakiemu leczeniu poddawałam moje dziecko, lekarz na mnie nakrzyczał – mówiła kobieta, która zgodziła się na rozmowę telefoniczną na antenie.
Przedstawiciele fundacji „Król i Smok”, która zajmuje się wysyłaniem dzieci na Ukrainę i zatrudnia doktora, odmówili przybycia do studia z powodu braku czasu.
Czyżby rzeczywiście brak czasu powstrzymywał ich przed wystąpieniem w telewizji? A gdzie jest ten doktor, który tak chętnie mówił o swoich „cudownych rękach” w programie Dzień Dobry TVN? Pewnie i on nie znalazł nawet pięciu minut, aby udzielić wyjaśnień na antenie programu „Sprawa dla reportera”.
https://www.youtube.com/watch?v=Ulw_JnLo-cU
Źródło Sprawa dla reportera
MM