Walka z nielegalną imigracją to jedno z głównych haseł prezydenta Trumpa. Tymczasem jeden z epizodów w życiu obecnej głowy USA pokazuje, że on sam nie tylko zatrudniał na czarno polskich robotników, ale jeszcze ich oszukał.
W 1979 r. Trump planował budowę wieżowca przy piątej alei, Trump Tower, który miał mu przynieść sławę i podobno być przepustką na nowojorskie salony.
Zanim prace budowlane rozpoczęły się, 34 – letni wówczas biznesmen poszedł sprawdzić jak idzie remont budynku sąsiadującego z Bonwit Teller i zobaczył szybko pracujących tam Polaków. Parę dni później zaprosił do biura ich szefa Williama Kaszyckiego i zaproponował współpracę.
Ci twoi Polacy są dobrymi robotnikami, nie boją się ciężkiej roboty” – miał powiedzieć deweloper.
Za wykonanie pracy Trump obiecał zapłacić 775 tys. dol. plus 25 tys. jeśli rozbiórka będzie prowadzona 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu.
Od stycznia do marca 1980 r. Polacy nielegalnie wymykali się z sąsiedniej posesji i pracowali na dwie zmiany: 6:00-18:00 i 18:00-6:00. Niektórzy odwalali dwie szychty z rzędu, a zarabiali 4 dol. na godzinę czyli o połowę mniej niż wynosiła stawka związkowców.
Jak się później okazało Trump wcale nie miał ochoty na wypłacenie należności polskim robotnikom, co gorsze kazał ich również zwolnić.
Niestety nie spodziewał się, że Polacy nie pozwolą sobie w kaszę dmuchać. Mimo straszenia donosami do Urzędu Imigracyjnego i deportacją oni nie złamali się i zatrudnili adwokata Szabo, dzięki czemu sprawa wyszła na jaw i trafiła do sądu.
Postępowanie trwało przez 15 lat. Pierwszy sędzia uznał winę pozwanego. Trump złożył apelację. Sprawa wróciła do sądu okręgowego, gdzie przesłuchania prowadziło trzech kolejnych sędziów. Ostatecznie zakończyła się ugodą w 1998 r.
Źródło Newsweek
MM