Panie są tak różne od siebie, że nie dziwi nawet to, że Krystyna Pawłowicz czasem zaprzeczała istnieniu młodszej siostry!
O tym, że posłanka PiS ma rodzeństwo praktycznie nie mówiło się. Sprawa na dobre ujrzała światło dzienne dopiero rok temu, gdy Elżbieta Pawłowicz zaczęła pojawiać się na manifestacjach KOD i skontaktowała się z dziennikarzem Gazety Wyborczej.
Dziennikarze szybko zweryfikowali te informacje i okazało się, że relacje między paniami nigdy nie były dobre. Choćby dlatego, że politycznie dzieli je prawdziwa przepaść. Dość powiedzieć, że Elżbieta Pawłowicz popierała swego czasu… Hannę Gronkiewicz-Waltz!
Kilka tygodni temu kobieta zaistniała z kolei dzięki zbiórce zorganizowanej na rzecz Mateusza Kijowskiego, który żalił się, że nie stać go na spłatę zobowiązań, a nawet na codzienne potrzeby. Zbiórka zelektryzowała opinię publiczną i trzeba przyznać, że dominowały opinie, że 49-letni mężczyzna, z wykształcenia informatyk, nie powinien mieć żadnych problemów ze znalezieniem pracy.
Dziennikarze „Super Expressu” namówili Krystynę Pawłowicz na skomentowanie całej sytuacji. To bodaj pierwsza taka wypowiedź posłanki na temat swojej siostry:
„Modlę się za moją siostrę. Przykro mi, żal mi jej. Jak widzę ją z tymi ludźmi z KOD, jak oni się tarzają po ziemi, jak rozwalają barierki przy Sejmie, to mi jest przykro i żal, wstyd. Żal, że w takim towarzystwie musi się obracać. A do Kijowskiego apeluję: leniu śmierdzący, do roboty! Moja siostra nie powinna pomagać temu leniowi. Wstydzę się za siostrę”
Elżbieta Pawłowicz nie odniosła się do tych słów. Ale gdy prześledzimy działalność obu pań Pawłowicz, nie może dziwić, że w gruncie rzeczy nie chcą mieć ze sobą nic wspólnego. Po raz kolejny potwierdza się prawda, że rodzeństwo bywa od siebie kompletnie różne!