Stephen Hawking, fizyk znany wszem i wobec i każdemu z osobna ma nową prognozę dla ludzkości. Według niego, mamy zaledwie stulecie na to, aby opracować technologie umożliwiające kolonizację innej planety i ucieczkę z umierającej Ziemi.
Hawking słynie z bardzo mrocznych wizji przyszłości ludzkości. Zapowiadał już, że sztuczna inteligencja może za jakiś czas zniszczyć ludzkość. Jest też przekonany o tym, że ludzkość dokona spektakularnego samounicestwienia.
Jednak jeszcze jakiś czas temu „optymistycznie” zakładał, że mamy 1000 lat na wyprowadzkę. Miałby to być czas na wdrożenie odpowiednich technologii, odnalezienie nowego domu w kosmosie i wyprowadzkę. Teraz skrócił ten czas dziesięciokrotnie. Dlaczego?
Epidemie, przeludnienie, wojny, asteroidy – to główne problemy, które zdaniem uczonego doprowadzą nas do końca. Czy faktycznie wystarczy nam 100 lat na samozagładę? Fizyk chyba trochę przesadza, ale może jego głos – bądź co bądź dość słyszalny – ma być swoistą motywacją do zwiększenia wysiłków w tym celu.
Odrzucając nawet kwestię kosztowności takiego przedsięwzięcia, 100 lat to zdecydowanie za mało, żeby w ogóle dolecieć do jakiejkolwiek planety nadającej się do życia. Dodajmy i podkreślmy, że nie znamy nawet takiego miejsca, które byłoby dokładną kopią Ziemi i nie wymagało od nas dużego wysiłku w przystosowaniu go do życia.
Astronomowie typują kilka potencjalnych planet, które mogą nadawać się do zamieszkania. Są jednak tak daleko, że ludzkość w tym momencie nie ma szans do nich dotrzeć. Dlatego nie pozostaje nam nic innego jak trzymać kciuki za wysiłki uczonych i wizjonerów jak Elon Musk, a zarazem mieć nadzieję, że Hawking przesadza.
znz