Sprawa to poruszyła nie tylko fanów muzyka, ale odbiła się szerokim echem w całym kraju. Kontrowersyjny wykonawca zmarł 18 marca na izbie przyjęć rybnickiego szpitala psychiatrycznego. Teraz dziennikarze ujawniają szereg szczegółów dotyczących ostatnich dni i chwil Chady na tym świecie.
14 marca znaleziono rapera na chodniku przed jedną z kamienic w Mysłowicach. Był tylko w bieliźnie. Wszystko wskazywało na to, że wyskoczył z okna na trzecim piętrze. Tak zeznali świadkowie. Z podejrzeniem urazu kręgosłupa przewieziono go na mysłowicką ortopedię. W szpitalu okazało się, że jest pod wpływem środków odurzających.
17 marca Tomasz Chada miał wstać z łóżka i zacząć demolować swoją salę. Do pielęgniarki krzyczał „Spier***aj, bo cię zabiję!”, biegał po szpitalnym korytarzu i wzywał Jezusa. Uderzał balkonikiem o ścianę, po czym wybiegł z budynku. Personel w międzyczasie wezwał policję.
Chada został zatrzymany w pobliskim parku, skuty kajdankami i przewieziony karetką do szpitala psychiatrycznego w Rybniku. Przy tych czynnościach asystowali policjanci.
18 marca o 8:45 raper zmarł na izbie przyjęć szpitala psychiatrycznego. Doszło do zatrzymania akcji serca. Reanimacja nic nie pomogła. Dziennikarze Gazety Wyborczej dotarli do wyników sekcji, według których do jego śmierci nie przyczyniła się policyjna interwencja.
Wyszły na jaw także nowe szczegóły. W koszu na śmieci w sali, gdzie przebywał muzyk znaleziono pusty woreczek strunowy z resztkami podejrzanej substancji. Czy ktoś dostarczył mu do szpitala narkotyki?
Znajomi i fani rapera nie wierzą w oficjalne przyczyny jego śmierci. Kontrowersyjny wykonawca miał na pieńku z policją i prawem. Czy kiedykolwiek poznamy bezsporne przyczyny jego śmierci?
se.pl