Demokratyczna Republika Konga znowu zmaga się z falą zachorowań na wirusa gorączki krwotocznej, popularnie nazywanego ebola. W ostatnim czasie na tą chorobę zapadło najprawdopodobniej 44 osoby, spośród nich 23 zmarły.
Unia Europejska uruchomiła specjalne środki finansowe, które mają wspomóc działania Czerwonego Krzyża w Demokratycznej Republice Konga (DRK). Wysłano samoloty, które mają ułatwić logistykę w tamtym rejonie – dowieźć na miejsce leki i specjalistów. UE jest też gotowa wysłać na miejsce lekarzy z Europejskiego Korpusu Medycznego, jeśli zajdzie taka potrzeba.W tym momencie najważniejsze jest, aby ebola nie rozprzestrzeniła się na większe terytoria.
Na piątkowej konferencji prasowej podano, że w ostatnich dnia odnotowano 44 przypadki choroby podobnej do eboli. Jednak na potwierdzenie trzeba poczekać, dopóki nie pojawią się dokładne wyniki badań. Póki co ebolę potwierdzono u 3 osób. Z 44 chorych 23 zmarło, co bardzo źle wróży na przyszłość.
Kolejnym zagrożeniem jest fakt, że jedno z zachorowań miało miejsce w 250-tysięcznym mieście Mbandaka. Duże skupiska ludzkie są bardzo podatne na rozprzestrzenianie się epidemii.
To już dziewiąta epidemia eboli w DRK, od czasów odkrycia choroby w 1976 roku. Ebola przenosi się poprzez bezpośredni kontakt z krwią i innymi wydzielinami chorych, może przenosić się więc drogą płciową. Nie przenosi się natomiast drogą kropelkową.
Największa do tej pory epidemia eboli wybuchła w 2013 roku w Gwinei, skąd rozprzestrzeniła się na Sierra Leone i Liberię. Śmiertelność wśród zarażonych w tych trzech krajach wynosiła aż 99%. Łącznie ebola rozprzestrzeniła się na 26 państw, zapadło na nią ponad 27 tys. osób, z których niemal 12 tys. zmarło. Jak będzie tym razem? Miejmy nadzieję, że epidemię uda się szybko opanować.