Chris Mendiola z Teksasu w 2010 roku przygarnął psa Beara. Czworonóg błąkał się wcześniej od domu do domu i nigdzie nie zaznał na dłużej spokoju. Chris zaopiekował się nim, a dowodem miłości jaką darzy psiaka miał być tatuaż – taki sam jaki ma jego zwierzę.
„Wszyscy, którzy znają Beara wiedzą, że ma tatuaż, który zrobili mu poprzedni właściciele. To chore, że ludzie robią tatuaże swoim psom. Więc dzisiaj i ja zrobiłem sobie tatuaż”
– napisał Mendiola na swoim Facebooku.
Problem w tym, że znaczek, który wytatuował sobie na ręce oznacza… zwierzę wykastrowane! Pod postem Chrisa wybuchła ożywiona dyskusja – ludzie w dużej mierze żartowali sobie z niego. Jednak Chris twierdzi, że doskonale wiedział, co oznacza ten symbol, gdyż rozmawiał na ten temat z weterynarzem.
Cóż… jeśli mężczyzna znał znaczenie tatuażu i mimo wszystko go sobie zrobił to albo faktycznie bardzo kocha swojego zwierzaka, albo jego znaczenie jest mu faktycznie bliskie. Innej opcji nie widzimy!