Ta sprawa kilka lat temu zbulwersowała opinię publiczną w Polsce. 22-letni Józef C. z spod Zakopanego miał nietypowe marzenie. Chciał zostać seryjnym zabójcą podobnym do Teda Bundego, który był jego idolem. W sierpniu 2014 roku postanowił zapolować na pierwszą ofiarę.
W nocy z 11 na 12 sierpnia 2014 roku Józef C. wsiadł w samochód, zabrał młotek, rękawiczki i ruszył na poszukiwanie ofiary. Wiedział, że w Zębie odbywa się festyn, będzie więc dobra okazja do znalezienia kogoś pijanego i naiwnego.
Traf chciał, że natknął się na 16-letniego Marcina Majerczyka z Zębu. Pod pozorem podwiezienia go do domu wywiózł go do lasu w Brzezinach pod Zakopanem. Tam zadał mu kilka ciosów młotkiem i wyrzucił z samochodu. Zatarł ślady, ale nie omieszkał zostawić po sobie podpisu.
Nad radem policjanci badający ciało chłopaka znaleźli w jego telefonie notatkę: „sasquatch”. To nazwa Wielkiej Stopy, mitycznego stwora z Ameryki Północnej. Od razu domyślili się, że notatka, która powstała o 4 rano musi być podpisem mordercy.
Przez miesiąc trwały gorączkowe poszukiwania. Sprawdzano monitoring, warsztaty samochodowe, rozpytywano świadków. Na trop Józefa C. trafiono przypadkowo – oglądając monitoring na myjni w Poroninie wytypowano auto, które mogło być autem mordercy.
Józef C. został zatrzymany. Od razu przyznał się do wszystkiego. Okazało się, że „Sasquatch” to takżę tytuł piosenki rapera Ice Cube’a, w której padają słowa o byciu seryjnym mordercą. W podobnym tonie utrzymany jest teledysk do niej.
Józef C. przyznał, że poczuł potężną ulgę gdy zamordował Marcina. Zamierzał też wybrać się na jego pogrzeb, ale przeszkodziła mu w tym praca. Został skazany na 25 lat więzienia.
se.pl/gazeta krakowska/ foto: pixabay