Gdyby nie internauci – być może nigdy nie dowiedzielibyśmy się o tym komicznym, ale i przerażającym incydencie. Pilot niewielkiego samolotu przyciął komara tak skutecznie, że obudził się ponad 50 kilometrów za lotniskiem, do którego zmierzał!
Uwagę użytkowników serwisu Flight Aware zwrócił uwagę samolot, który zmierzał z wyspy Tasmania na King Island, należącą do tego samego archipelagu. Maszyna zamiast wylądować na King Island poleciała prosto, by po 50 kilometrach zawrócić na lotnisko. Co w tym czasie robił pilot?
Plane flies 30 miles past destination after pilot falls asleep.https://t.co/oiiQdOIkQV pic.twitter.com/A6Ngfzo6UY
— LADbible (@ladbible) 26 listopada 2018
Do zdarzenia doszło wprawdzie 8 listopada, ale dopiero teraz poznajemy więcej szczegółów. Okazuje się, że pilot samolotu, który przewoził dziewięcioro pasażerów… zasnął w trakcie lotu na autopilocie. Obudził się nad otwartym morzem. Gdy zrozumiał, że ominął lotnisko, pośpiesznie zawrócił i wylądował. Dobrze, że starczyło mu paliwa!
ZOBACZ: Warszawa: dramat na sali zabaw: dwie osoby zasłabły, jedna nie przeżyła!
Mimo że wszystko skończyło się szczęśliwie, to australijskie służby odpowiedzialne za transport lotniczy wszczęły dochodzenie. Raport w tej sprawie ma powstać dopiero w marcu przyszłego roku. Jednak wiemy już, że zdarzenie to zakwalifikowano jako „poważny incydent”. Obawiamy się, że teraz z nerwów pechowy pilot może mieć problem by zmrużyć oczy w nocy!
wprost.pl/ foto: pixabay