Często w publicznej debacie wraca problem bezpieczeństwa e-papierosów – elektronicznych substytutów normalnych papierosów. Zwolennicy twierdzą, że są mniej szkodliwe dla samego palacza jak i otoczenia. Jednak ja pokazuje ten przypadek, e-papieros może być śmiertelnie niebezpieczny.
24-letni William Brown zgłosił się do sklepu z e-papierosami w Fort Worth w Teksasie. Chciał poprosić obsługę o pomoc, bo e-papieros, który ledwo co kupił w innym miejscu nie działał. Obsługa sklepu stwierdziła jednak, że tego modelu nie sprzedają, bo jest z nim zbyt dużo problemów. Dlatego nie pomogli Wiliamowi.
Mężczyzna postanowił jednak spróbować jeszcze raz samemu. Na parkingu przed sklepem włożył e-papierosa do ust, a gdy próbował go uruchomić i zaciągnąć się, doszło do eksplozji. Pech chciał, że spory fragment e-papierosa przeciął Wiliamowi Brownowi tętnicę szyjną. Mężczyzna wykrwawił się, ratownicy wezwani na miejsce nie byli w stanie mu pomóc.
Przypadki eksplozji e-papierosów wcale nie należą do rzadkości. W latach 2009-2016 aż 195 osób ucierpiało w wyniku poparzeń. Jednak żaden z tych przypadków nie skończył się tak tragicznie jak ten Wiliama Browna.
o2.pl/ foto: pixabay