Imprezy mają to do siebie, że lubią wymknąć się spod kontroli. Dlatego pierwsza zasada domówek głosi, że nie robi się ich we własnym domu. Tutaj gospodarz z pewnością na drugi raz się do niej zastosuje. Tym bardziej, że z jego znajomych wychodzą iście dzikie instynkty – np. Tarzana!
Najgorsze jest to, że śmiałek nie znalazł wokół siebie nikogo rozsądnego, albo chociaż mniej pijanego. Jego próba naśladownictwa Tarzana skończyła się tylko okrzykiem:
Jedziesz! Teraz albo nigdy!
– na takie dictum facet nie mógł się wycofać. Zawiesił się na żyrandolu i…
… walnął jak wór ziemniaków o znajdującą się piętro niżej podłogę! A wraz za nim poleciał żyrandol, który obsypał go kawałkami stłuczonego szkła. Jeśli śmiałek miał pecha to nie dość, że się potłukł, ale mógł także się pokancerować!
foto: screenshot