Wczoraj dotarły do nas bardzo smutne informacje. Boeing 737 max etiopskich linii lotniczych Ethiopian Airlines runął wkrótce po starcie. W wyniku katastrofy zginęli wszyscy pasażerowie i członkowie załogi. To już druga taka sytuacja w ciągu pół roku: najnowszy samolot Boeinga rozbija się w dziwnych okolicznościach. Na pasażerów padł blady strach, a akcje koncernu pikują w dół.
Wiemy, że samolot został dostarczony przewoźnikowi w połowie listopada ubiegłego roku. Była to nowa maszyna z serii MAX, która weszła do użycia niespełna dwa lata temu. Rozbiła się 6 minut po starcie ze stolicy Etiopii do Nairobi w Kenii.
ZOBACZ: Okropna wiadomość dla palaczy. W maju ze sklepów znikną papierosy?!
Przedstawiciele linii lotniczych podali, że za sterami siedział bardzo doświadczony pilot. Jednak miał już od początku zgłaszać jakieś „trudności” i prosić o zgodę na lądowanie awaryjne. Niestety, nie udało mu się to.
Okoliczności tej tragedii są bardzo podobne do tego, co w październiku wydarzyło się u wybrzeży Malezji. Samolot tamtejszych linii lotniczych Lion Air rozbił się 13 minut po starcie. Pilot nie potrafił poradzić sobie z nowym systemem komputerowym, który przejmował kontrolę nad sterami, gdy uznawał, że samolot wznosi się pod niewłaściwym kątem.
Na razie jednak nie wiadomo czy w Etiopii doszło do katastrofy z tego samego powodu. Producent i użytkownik maszyny czekają na wyniki międzynarodowego śledztwa. W katastrofie zginęło 157 osób z ponad 30 krajów, w tym delegacja pracowników ONZ, oraz dwóch Polaków.
o2.pl/ foto: facebook.com