Dziś na profilu Facebook Lasów Państwowych pojawiła się informacja, że w Nadleśnictwie Szklarska Poręba spłonęły dwie bardzo drogie maszyny służące do wycinki drzew. Należały do prywatnej firmy, która uprzątała ten teren po ubiegłorocznej wichurze. Kto stoi za tym aktem?
Według informacji podanych przez Lasy Państwowe doszczętnie spłonęła maszyna harwester, zaś forwarder został nadpalony. Obie maszyny zostały oblane ropą i podpalone ubiegłej nocy. Sprawcy zostawili obok nich swoje „przesłanie”.
ZOBACZ: Ciągłe gwałty i aborcja wieszakiem. To co zrobił jej dziadek nie mieści się w głowie!
Na szczęście nikomu nic się nie stało, operatorów maszyn nie było przy zdarzeniu. Niestety, przez zniszczenie sprzętu oni i inni pracownicy prywatnego zakładu usług leśnych stracili możliwość pracy. Maszyny warte były ponad milion złotych.
– napisano na profilu Lasów Państwowych.
Ktoś musiał obserwować pracowników i wiedział, o której godzinie skończyli pracę. Na miejsce, gdzie stały maszyny przyjechał przygotowany – z ropą i kartonem, na którym napisał swój list
– powiedział Jerzy Majdan z Nadleśnictwa Szklarska Poręba.
Miejscowe firmy leśne zrzuciły się na 20 tysięcy nagrody dla osoby, która wskaże sprawców. Ci określili sie jako „Zielony Front” i napisali na pozostawionym kartonie : „Za niszczenie lasu, starych ścieżek i dróg wycofajcie się!”.
Policja z Jeleniej Góry bada sprawę. Czy faktycznie za sprawę odpowiadają ekoterroryści, lub inni skrzywieni ludzie? A może to element jakiś porachunków, niezdrowej walki z konkurencją lub motywy są jeszcze inne? Tego nie wiemy, ale jedno jest pewne – ktoś zniszczył czyjąś prywatną własność. Wielu ludzi zostało przez to bez pracy i środków do życia. Dlatego mamy nadzieję, że sprawcy zostaną szybko odnalezieni i odpowiedzą za swoje czyny!
Jeśli faktycznie byli to ludzie mieniący się ekologami, to czy ci idioci nie pomyśleli o tym, że przy obecnym stanie ściółki mogą spalić cały okoliczny las?
facebook.com/ lasy państwowe