Kilkanaście dni temu u wybrzeży Norwegii zaobserwowano arktycznego delfina, białuchę, wyposażonego w kamerę. Zwierzę uznano za rosyjskiego szpiega. Było blisko do międzynarodowego skandalu ale Norwegowie załatwili to po swojemu.
Mogło dojść do międzynarodowego skandalu. Jednak Rosja zaprzecza, jakoby zwierzę było szpiegiem szkolonym przez ich marynarkę wojenną. Wiadomo jednak, że taki program jest realizowany przez Rosję.
ZOBACZ TEŻ: SZOKUJĄCY RAPORT ONZ: czy ZAGŁADA LUDZKOŚCI jest nieodwracalna?
Norwegowie uwolnili białuchę z obroży i podarowano jej wolność. Jednak ssak nie udał się do domu. Został u wybrzeży Norwegii. Zyskał wielką sympatię Norwegów wyławiając z morza telefon komórkowy.
Zwierzę było obserwowane przez mieszkańców Hammerfest. Tak spotkanie z białuchą relacjonuje Norweżka:” – Położyliśmy się na doku, żeby się jej przyjrzeć i mieliśmy nadzieję, że uda nam się ją pogłaskać. Zapomniałam zamknąć kieszeń kurtki i telefon spadł do oceanu. Zakładaliśmy, że zniknie na zawsze, dopóki ssak nie zanurkował i nie wrócił kilka chwil później z telefonem w pysku”.
Zwierzę udało się sfilmować:
https://www.instagram.com/p/BxFlIZpAT7a/
Norweski dyrektoriat ds. rybołówstwa apeluje do mieszkańców, by nie dokarmiali ssaka i nie próbowali się do niej zbliżać.
Źródło: Superstacja
Fot. Pixabay