Pulchna twarz Kim Dzong Una nie sprawia wrażenia należącej do wyjątkowo krwawego dyktatora. Wiemy jednak, że ze swoimi przeciwnikami politycznymi potrafi rozprawiać się w sposób wyjątkowo brutalny. Tą egzekucję przygotował w sposób iście szatański. Jeśli oczywiście to wszystko prawda.
Czasem aby zostać straconym przez siepaczy Kim Dzong Una wystarczyło po prostu mieć pecha. Umiłowany przywódca mógł np. być niezadowolony z efektów pracy danej osoby. I czapa. Tak skończyli doradcy dyktatora, którzy przygotowywali nieudany szczyt Kim-Trump w Singapurze. Dla obu Kim miał jedno podziękowanie – egzekucję.
ZOBACZ TEŻ: [VIDEO] Myślisz, że nasze gimnazja to patologia? Po tym filmiku opadną ci ręce i szczęka!
Teraz portal The Sun podaje, że paskudny los spotkał jednego z generałów armii Północy, który rzekomo miał przygotowywać zamach stanu. Został przewieziony do rezydencji dyktatora i tam dokonał żywota. Ale jakże spektakularnie. Plotki, na które powołuje się The Sun głoszą, że wojskowy… skończył w wielkim basenie pełnym wygłodniałych piranii!
Generał miał być wcześniej kilkukrotnie dźgnięty nożem, dlatego nie wiadomo czy zabiły go piranie, czy ciosy ostrego narzędzia. Jeśli Kim Dzong Un naprawdę jest takim sadystą, to być może rany nożem były płytkie i służyły tylko upuszczeniu krwi, żeby piranie były jeszcze bardziej pobudzone.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że próżno liczyć na w pełni wiarygodne i potwierdzone źródło takich rewelacji. Może ktoś tylko chce jeszcze bardziej zohydzić dyktatora Północy? A może sam Kim chce, żeby tak o nim myślano na zachodzie? Opcji jest wiele, a prawdy być może nie poznamy nigdy.
o2.pl/ foto: screenshot youtube