O upadku Państwa Islamskiego słyszeliśmy już w ubiegłym roku. W praktyce jednak na terenie Bliskiego Wschodu dżihadyści wciąż mają swoje bazy, uśpione komórki i cały czas próbują destabilizować rejon Syrii i Iraku. Ze względu na braki kadrowe ISIS wymyśla coraz to bardziej absurdalne metody ataków.
Mieszkańcy wioski Al Islah w Iraku byli ostatnio świadkami przedziwnego widoku. W czasie codziennych prac dostrzegli, że poprzez pola do zabudowań zbliżają się dwie krowy.To samo w sobie nie byłoby może dziwne, jednak z bliska dało się poznać, że oba zwierzęta mają na grzbietach… pasy szahida, czyli kamizelki z doczepionymi ładunkami wybuchowymi.
ZOBACZ TEŻ: Szalony ekshibicjonista od 4 lat terroryzuje kobiety. Ich mężowie umawiają się na „polowanie”
Gdy krowy doszły do zabudowań, ładunki zostały zdalnie zdetonowane przez terrorystów. Zniszczeniu uległo kilka budynków, na szczęście nikt nie zginął – poza oczywiście nieszczęsnymi krowami.
Przedstawiciele lokalnej policji twierdzą, że to najlepszy dowód na to, że ISIS brakuje ludzi do samobójczych ataków. I choć mieszkańcy twierdzą, że przez kilka lat wojny nie widzieli nigdy czegoś takiego, to nie jest to najnowszy pomysł.
W czasie amerykańskiej interwencji w Iraku w latach 2003-2009 lokalni bojownicy często zaminowywali truchła padłych zwierząt i detonowali je, gdy ludzie zbierali się, by je posprzątać, lub gdy obok nich przejeżdżały wojskowe patrole. Z kolei w Afganistanie używano osłów od przenoszenia bomb pod bazy wojsk NATO.
Choć formalnie Kalifat został zlikwidowany to na bezludnych rejonach wciąż stacjonują niewielkie oddziały zdegenerowanych bojowników. Minie jeszcze wiele lat nim siły rządowe zaprowadzą w tym skrwawionym regionie zupełny spokój.
o2.pl/ foto: screenshot