Niemal miesiąc temu 60-letni drwal podpalił dom jednorodzinny ze swoją rodziną w środku po czym zbiegł w dzikie ostępy Puszczy Noteckiej, w której pracował niemal całe życie. Od tego czasu dziesiątki policjantów z psami tropiącymi usiłowały go znaleźć.
23 września Jacek D., 60-letni drwal przyszedł pod swój dom rodzinny. podpalił meble w korytarzu, drzwi wejściowe i podobno zastawił je butlami z gazem. Na szczęście strażakom i sąsiadom udało ugasić się pożar. Jacek D. był już w tym czasie w Puszczy Noteckiej.
ZOBACZ TEŻ: Za kilkadziesiąt centów wykonują najgorszą pracę świata. Ofiar wciąż przybywa
Policjanci od razu rozpoczęli gorączkowe poszukiwania zbiega. Jacek D. przez wiele lat pracował jako drwal, toteż okoliczne lasy znał wprost wyśmienicie. To dało efekty – przez kilka tygodni służby, wyposażone w najnowocześniejszy sprzęt i psy tropiące nawet nie natknęły się na jego ślad!
Wczoraj służby otrzymały informację, że w pobliżu Jeziora Piaskowego pod folią śpi człowiek. Funkcjonariusze wysłani na miejsce znaleźli Jacka D. i zatrzymali go. Okazało się, że jest cały i zdrowy. Został przewieziony na badania.
Odnalezienie Jacka D. zakończyło trwające 25 dni poszukiwania. Brało w nich udział ponad 100 policjantów, strażacy z grupy ratowniczo-nurkowej, wyposażeni w sonary, Straż Rybacka, strażacy z KWPSP w Poznaniu i śmigłowiec.
Wciąż otwarte pozostaje posiedzenie, dlaczego Jacek D. podpalił swój własny dom? Nieoficjalne informacje zbierane od sąsiadów mówią, że drwal przepisał dom na swoich bliskich, w zamian za opiekę nad nim na stare lata. Prawdopodobnie rodzina nie wywiązywała się z tego zobowiązania, ale to już będzie musiało dogłębnie wyjaśnić śledztwo.
wp.pl/ foto: policja