Tomasz Ł. ma 29 lat i choruje na stwardnienie rozsiane. Porusza się na wózku. A przy tym jest niezwykle groźnym pedofilem, któremu choroba nie przeszkodziła w dokonywaniu straszliwych czynów. Zarazem, przez stan jego zdrowia sądy miały problem w jakim miejscu go odizolować.
W miniony piątek przeciwko Tomaszowi Ł. toczyły się dwa postępowania – w Łodzi i Świdnicy. W Świdnicy miała miejsce rozprawa w sprawie gwałtu na 5-letnim chłopcu, którego dopuścił się, mimo poruszania na wózku. Z kolei sąd w Łodzi rozważał, czy objąć zwyrodnialca ustawą o bestiach.
ZOBACZ TEŻ: Orzeł dostał od Rosjan nadajnik GPS. Teraz muszą płacić fortunę!
Sprawa gwałtu sięga 2016 roku, kiedy to Tomasz Ł. wpadł przy okazji rozbijania większej siatki pedofilów. Wykorzystał dziecko, którym akurat się opiekował. Wyszło na jaw, że mężczyzna jest w trakcie przerwy w odbywaniu kary za inne czyny pedofilskie.
Przerwa wynikała z pogarszającego się przez stwardnienie rozsiane stanu zdrowia. Z tego też powodu służby miały problem gdzie umieścić chorego dewianta, żeby nie łamać jego praw do dostępu do opieki medycznej itd.
Pedofil trafił za kratki dopiero w 2017 roku, najpierw do Gdańska, a potem do Łodzi. W minionym tygodniu rozpoczął się dopiero proces w sprawie gwałtu z 2016 roku. Sąd musiał zadecydować o przedłużeniu aresztu dla mężczyzny. Miał on przebywać w areszcie do 6 listopada, a przecież żaden polski sąd nie byłby w stanie tak szybko zakończyć swojego postępowania. Dlatego areszt przedłużono, a 29-latek będzie go odbywał na oddziale szpitalnym więzienia w Gdańsku.
W Łodzi tymczasem zdecydowano o zawieszeniu sprawy dopóki nie zapadnie wyrok w Świdnicy. Sąd miał rozstrzygnąć, czy Tomasz Ł. trafi do Gostynina, jednak z werdyktem chce poczekać do zakończenia toczącego się postępowania.
Jak widać problemy zdrowotne nie muszą być przeszkodą w przestępczym życiu. I choć każdemu należy się szacunek, to dobrze, że sądy nie pozwoliły pedofilowi na to, żeby ze względu na chorobę przebywał dalej na wolności.