Lindesy Bone miała pewne problemy natury psychicznej. Zmagała się z depresją po śmierci taty i wręcz obsesyjnie chciała schudnąć. Jednak ani jedno, ani drugie prawdopodobnie nie doprowadziło jej do śmierci. Co więc się stało?
Bone studiowała kryminologię na University of Sussex. Wynajmowała pokój w Brighton i to właśnie tam została znaleziona martwa. Na jej ciało natknął się niczego niepodejrzewający współlokator.
ZOBACZ TEŻ: Szefowa bez serca wywiozła umierającego Ukraińca na śmierć. Nowe fakty w sprawie
U Lindsey w 2018 roku zdiagnozowano zaburzenia lękowe i depresję po śmierci taty. Brała z tego powodu leki psychotropowe. Przestrzegała terapii i zaleceń psychiatry i robiła stopniowo postępy.
Na wiosnę dziewczyna postanowiła, że spróbuje radykalnie schudnąć. W tym celu zastosowała popularną dietę 5:2 i suplement diety obniżający łaknienie. Jadła około 1200 kcal dziennie, a przed każdym posiłkiem przyjmowała łyżkę octu winnego.
Suplementem diety miał być z kolei wyciąg ze sfermentowanych i destylowanych jabłek, działający hamująco na łaknienie.
Lindsey nie miała żadnych innych problemów zdrowotnych. A jednak z jakiegoś powodu zmarła. Najdziwniejsze jest to, że nawet koroner nie jest w stanie podać dokładnej przyczyny śmierci dziewczyny.
W jej organizmie odkryto podwyższony poziom kwasu, wywołany przez ocet, ale nie aż taki, żeby mógł być przyczyną śmierci. Prawdopodobnie na zgon złożyło się kilka czynników. Jedną z hipotez jest arytmia serca, spotęgowana przez katorżniczą dietę, suplementy diety i lekkie zakwaszenie organizmu.