Cindy Schulz-Juedes przez 13 lat zgrywała zrozpaczoną żonę. Za wszelką cenę, rzekomo, starała się odnaleźć mordercę swojego męża. Wyznaczyła nawet nagrodę mającą w tym pomóc. Ostatecznie, sama skończyła za kratkami.
Do zabójstwa męża Cindy Schulz-Juedes doszło w 2006 roku. Został zastrzelony w ich domu w stanie Wisconsin. Kobieta wyznaczyła 25 tysięcy dolarów nagrody dla osoby, która wskaże zabójcę jej męża.
ZOBACZ TEŻ: Wlepiają mandaty za SKROBANIE SZYB! Można stracić nawet 5 TYSIĘCY złotych
Mężczyzna został postrzelony dwukrotnie w klatkę piersiową ze strzelby kalibru .20, dokładnie takiej jaką posiadała jego żona. Ona jednak twierdziła, że tej nocy spała w kamperze przed domem, a gdy weszła do środka nad ranem znalazła męża zastrzelonego w łóżku. Strzelbę zgłosiła jako zaginioną.
To zadziwiaące, że przez tyle lat nie postawiono jej żadnych zarzutów i dopiero teraz, po 13 latach od sprawy sąd doszedł do wniosku, że istnieją wystarczająco mocne przesłanki do postawienia jej w stan oskarżenia.
Jako motyw zbrodni podaje się chęć zdobycia pieniędzy z polisy ubezpieczeniowej oraz samodzielnej sprzedaży wspólnych z mężem gruntów. Kobieta przed sądem podawała bardzo mętne i niespójne tłumaczenia – poinformował przedstawiciel organów ścigania.
Z kolei obrońca pani Schulz-Judes twierdzi, że to wszystko tylko poszlaki i to w dodatku mało przekonujące. Sąd zajmie się tą sprawą w połowie grudnia.