Niewyobrażalna zbrodnia rozegrała się w Płońsku pod koniec listopada. 59-letnia kobieta przyszła na posterunek policji i zgłosiła, że została zgwałcona przez własnego syna. Ten z kolei powiedział stróżom prawa coś jeszcze straszniejszego.
Kobieta zgłosiła się na policję i powiedziała, że została sterroryzowana i pobita przez swojego 27-letniego syna, który następnie zmusił ją do stosunku seksualnego. Prokuratura Rejonowa w Płońsku potwierdziła te zeznania:
Faktycznie potwierdzono obrażenia na ciele tej 59-letniej kobiety, również w okolicach intymnych. Wstępnie ją przesłuchaliśmy. Czyn ten jest zakwalifikowany jako zbrodnia, co jest już zagrożone karą więzienia od 3 do 15 lat, stąd właściwym do rozpatrzenia tej sprawy jest Sąd Okręgowy w Płocku, który przeprowadzi szczegółowe przesłuchanie pokrzywdzonej
– powiedziała portalowi Płońsk w sieci Ewa Ambroziak, prokurator.
ZOBACZ TEŻ: Kłopoty Barbary Kurdej-Szatan – jej marzenia LEGŁY W GRUZACH
Policjanci od razu udali się do domu kobiety i zaaresztowali zwyrodniałego 27-latka. Mężczyzna usłyszał zarzuty obcowania płciowego z matką, naruszenia jej nietykalności cielesnej i znieważenia policjantów.
Najgorsze jest to, że gwałciciel-kazirodca nie wykazał nawet odrobiny skruchy. Powiedział policjantom, że gdy tylko wyjdzie z więzienia, zabije swoją matkę.
Czy w tej sytuacji 27-latek nie powinien zostać skazany na wyższą karę? Czy w ogóle powinien kiedykolwiek wyjść z więzienia? Jeśli zaatakował własną matkę, to czy istnieją dla niego jakiekolwiek granice bestialstwa?