W naszej stolicy coraz więcej niepokojących przypadków. Kobiety doświadczają bardzo obrzydliwych zachowań w komunikacji miejskiej Czy jest to sprawka jednej i tej samej osoby, czy może nagle w Warszawie zaroiło się od dewiantów? To co spotkało te panie jeży włosy na głowie. Zwykły pasażer, który trzymał plecak na kolanach okazał się kimś zupełnie innym.
Pierwszą z ofiar jest pani Karolina. W miniony piątek jechała tramwajem z centrum na Pragę. W pewny momencie przysiadł się do niej mężczyzna. Położył sobie plecak na kolanach i siedział. Kobieta zajęta telefonem nie zwracała na niego większej uwagi. Do czasu, gdy spostrzegła, że mężczyzna pod plecakiem…
Wszedł facet do tramwaju i usiadł obok mnie. Potem położył plecak na kolanach. W pewnym momencie zaczął się dziwnie zachowywać. Wyglądał na zdenerwowanego i trzymał rękę na swoim kroczu. Sądziłam, że może chce mu się sikać i zignorowałam jego zachowanie, bo pisałam z przyjaciółką. Ale po chwili spojrzałam na niego i zobaczyłam, że wyciąga penisa i się masturbuje…. Nie wiedziałam jak się wydostać z tej pułapki, bo facet zagrodził mi wyjście i nawet, jak zwróciłam mu uwagę, żeby przestał to masturbował się dalej i to bardzo intensywnie
– opowiada Karolina portalowi se.pl
ZOBACZ TEŻ: Wyznanie uczestnika Sanatorium Miłości ŁAMIE SERCE: „Mama potrafiła mi powiedzieć, że wolałaby…”
Kobiecie udało się odepchnąć zboczeńca i przesiąść się w inne miejsce tramwaju. Podobną historię przeżyła zaledwie 18-letnia Klaudia, która w ostatnich dniach także podróżowała tramwajem.
Usiadł facet niedaleko mnie i zaczął mi się dziwnie przyglądać. Nagle wyskoczył do mnie z tekstem- masz ochotę! Potem włożył rękę do spodni i zaczął robić sobie dobrze. Na początku chciałam uciec, ale myślę sobie nie zostawię tego tak!” Wzięłam telefon i zaczęłam dzwonić na policję. Ale gość usłyszał, że dzwonie, wysiadł szybko z tramwaju na przystanku w centrum i zniknął w podziemiach
– wyjawiła cytowana przez portal se.pl dziewczyna.
Policja radzi, aby w takich sytuacjach jak te spróbować zachować zimną krew i wezwać po cichu policję lub straż miejską. Jeśli czujemy że zagraża nam niebezpieczeństwo to oczywiście lepiej przepłoszyć dewianta krzykiem i zwrócić w ten sposób uwagę ewentualnych osób postronnych i świadków. Jeśli jednak zagrożenia nie ma, to ciche wezwanie pomocy pozwoli złapać zboczeńca na gorącym uczynku.