95 lat temu okręt ten zniknął w okolicach tzw. Trójkąta Bermudzkiego. Przez wiele lat był swoistą ikoną tego miejsca, statkiem-symbolem tajemnic tych wód. Teraz, po niemal wieku badacze twierdzą, że natrafili na jego wrak.
SS Cotopaxi był amerykańskim parowcem, który 29 listopada 1925 roku wyruszył z portu w Charleston w Południowej Karolinie do Hawany na Kubie. Na jego pokładzie znajdowały się 32 osoby. Ostatni raz statek meldował się 1 grudnia, zgłaszając problemy. Potem rozpłynął się, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu – ani szalupy, ani jednego rozbitka, tak jakby nigdy nie istniał…
Wiemy, że podczas tej podróży coś się wydarzyło, ponieważ na początku grudnia załoga dostarczyła wiadomość mówiącą, że są w niebezpieczeństwie. Nigdy nie znaleziono wraku. Nigdy nie znaleziono łodzi ratunkowych, ciał, niczego. Statek po prostu zniknął w jednym momencie. Więc próbowaliśmy ustalić, co się stało
– powiedział poszukiwacz i biolog morski Michael Barnette, który odkrył wrak i zidentyfikował jako SS Cotopaxi.
ZOBACZ TEŻ: Sprzedali najdroższy dom na świecie. Cena posiadłości ZWALA Z NÓG
Zdaniem jego i jego zespołu wrak osiadł na dnie około 50 kilometrów od St Augustine na północno-wschodnim wybrzeżu Florydy. Odkrywcy podejrzewają, że parowiec zatonął z powodu intensywnej burzy i sztormu, które rozpętały się właśnie 1 grudnia w tym rejonie.
Jeśli wrak faktycznie okaże się wrakiem słynnego statku, to wszystkie paranormalne teorie wokół jego zatonięcia zdezaktualizują się. A trzeba pamiętać, że SS Cotopaxi, nazwany tak od słynnego ekwadorskiego stratowulkanu to bodaj jedna z najsłynniejszych „ofiar” Trójkąta Bermudzkiego.
o2.pl/ zdjęcie ilustracyjne