W Polsce i w Europie przyjęło się, że czerwony z żółtym oznacza promocję, zaś czerwony z białym – wyprzedaż. „Kiedyś napisałem czerwonymi literami na żółtym tle brak promocji i klienci wchodzili do sklepu, pytając: a na co ta promocja?” – opowiada dr Marek Borowiński, ekspert ds. visual merchandising. Niewłaściwie dobrany kolor zawali sprzedaż produktu, natomiast dobrze dobrany powoduje, że klienci wychodzą objuczeni zakupami.
Kolor zielony rządzi w branży spożywczej i produktów „eko”. Zieleń sprawia, że ta kategoria produktów staje się zauważalna. Zmysł wzroku zmienia ludziom zmysł smaku. Dlatego na przykład pieczywo, a nawet otoczenie piekarni, powinno być skomponowane w kolorach brązu, ciemnego beżu, czerni. Bułki czy ciasta położone na czarnej tacce będą uznawane przez klientów za produkt wyższej kategorii niż położone na srebrnej.
Oko kupuje nie tylko produkt, ale i jego otoczenie. Klient przypisuje produktowi tym wyższą jakość, im lepiej kojarzy mu się otoczenie.
„Kiedyś w jednej z drogerii, tytułem eksperymentu, ułożyłem kosmetyki, które były szaro-białe. Rozłożyłem je na palecie, dodałem sztuczną trawę, drewno w tle. Panie, które kupowały te kosmetyki, po zakupie mówiły moim asystentom, że kupiły je, bo „to były produkty ekologiczne”. One nie były ani ekologiczne, ani nie-ekologiczne – one były wystawione na tle sztucznej trawy i desek.”
Kolory mają również duże znaczenie jeśli chodzi o restauracje i bary. Czerwony i pomarańczowy wpływają na metabolizm. Dlatego często ściany fast-foodów i restauracji są pomarańczowe. On pobudza soki trawienne, to fizjologiczna reakcja organizmu, niezależna od nas. Niebieski nie nadaje się do kuchni – obniża apetyt i ciśnienie krwi.