Niemcy nie kojarzą nam się z krainą wulkaniczną, zresztą jak cały Stary Kontynent. Poza Islandią, Włochami i basenem Morza Śródziemnego na naszym kontynencie w zasadzie nie ma aktywnych wulkanów. A przynajmniej tak nam się wydawało – na zachodzie Niemiec budzi się właśnie potężny wulkan, który może doprowadzić do dużych spustoszeń.
Wulkan Laacher See w Nadrenii-Palatynacie pozostawał uśpiony od 13 tysięcy lat. W zasadzie niewielu zdawało sobie sprawę, że to niepozorne jeziorko skrywa krater wulkanu, którego ostatnia erupcja przykryła wielkie połacie Niemiec i Francji 7-metrową warstwą popiołów i pumeksu. Nie wygląda jak „prawdziwy” potężny wulkan – nie ma stożka, ani nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle krajobrazu. Ale pod dnem jeziora znajduje się prawdopodobnie nawet 7 kilometrów sześciennych lawy.
Od 2012 roku uczeni zauważają bąbelki dwutlenku węgla wydobywające się z dna jeziora. Proces ten nasilił się ostatnio, co każe sądzić, że wulkan znowu budzi się do życia. Dodatkowo w okolicy dochodzi do mikrotrzęsień ziemi, które z roku na rok mają epicentrum bliżej powierzchni. To z kolei może świadczyć o tym, że lawa podnosi się coraz wyżej i za jakiś czas może znów dojść do erupcji.
ZOBACZ: Ten wulkan może spowodować tsunami, które spustoszy wybrzeża Europy. Kiedy to nastąpi?
Ewentualny wybuch Laacher See może bezpośrednio zagrozić Bonn i Koblencji znajdującym się w promieniu 40 kilometrów od wulkanu. Ale bolesne skutki odczuje większa część kontynentu europejskiego, w tym Polska. Nad naszym terytorium mogą spać kwaśne deszcze, które na pewien czas doprowadzą do znacznego spadku wydajności rolnictwa na dużych obszarach. Chmura pyłu wulkanicznego może sparaliżować transport lotniczy i ochłodzenie klimatu nad kontynentem.
Wszystko wskazuje na to, że na całej planecie rośnie aktywność wulkaniczna. W związku z tym nie może dziwić, że dawno wygasłe europejskie wulkany także budzą się do życia. Otwarte pozostaje pytanie co z tego wyniknie dla nas i kiedy to się stanie.
wp.pl/ foto: instagram