Kilka tygodni temu żyliśmy sprawą zaginięcia 12-letniego Daniela z Izdebek na Podkarpaciu. Chwilę po jego odnalezieniu wyszły na jaw pierwsze szczegóły dramatu, który rozgrywał się w jego rodzinnym domu i skłonił chłopca do ucieczki. Teraz dowiadujemy się więcej i wszystkie te doniesienia jeżą włosy na głowie!
Ojciec Daniela został zatrzymany z zarzutem gwałtu na swojej kilkuletniej córeczce. Jednak to było tylko wierzchołkiem góry lodowej. Okazuje się, że wszyscy w okolicy wszystko wiedzieli, ale nikt nie reagował. Dopiero teraz ludzie zaczynają otwierać się przed dziennikarzami.
Krzysztof S. i jego żona mieli aż dziesięcioro dzieci. Podobno kobieta była jeszcze sześć razy w ciąży, ale poroniła. Rzekomo kilka ciał nienarodzonych dzieci miało zostać pochowanych na posesji. W swoich zeznaniach kobieta miała powiedzieć, że mąż często sypiał z córkami w jednym łóżku! Jednak nie tylko im zgotował straszny los – tak naprawdę wszystkie dzieci były pokrzywdzone:
Pies wychował te dzieci. Jak pies się najadł to dzieci szły i dojadały. Niektóre przecież warczą albo szczekają, bo wychowały się z tym psem. Wafelki z papierkiem jadły, żeby szybciej było i nikt im nie zabrał. W podartych spodniach chodziły i brudne. Inne buty miały – co dopadły to nakładały i wychodziły z domu
– opowiedziała reporterom daleka krewna rodziny.
Ojciec bił dzieci, nawet gdy były ledwo noworodkami. Z tego powodu i przez zaniedbania wychowawcze, zdaniem rozmówców dziennikarzy: „każde jest na coś chore”. Prawdopodobnie zapóźnienia rozwojowe i wynikające z nich zaburzenia będą już nie do nadrobienia.
Urzędnicy, którzy opiekowali się rodziną twierdzą, że nie zauważyli przykładów molestowania. Ale opisy przedstawiane przez ludzi znających tą rodzinę są przerażające. Czy możliwe aby nauczyciele, pracownicy opieki społecznej lub przedstawiciele jakiejkolwiek innej instytucji nie dostrzegli tak potężnych problemów? I wreszcie – czemu nie znalazł się nikt wśród krewnych i sąsiadów, kto przerwałby zmowę milczenia?
wp.pl/ foto: screenshot/uwagatvn