Wczoraj doszło do strać policji z antyglobalistami w Hamburgu, gdzie dziś rozpoczną się obrady szczyt G20. Demonstracja rozpoczęła się o godz. 16 od wiecu na placu Fischmarkt. W wyniku zamieszek rannych zostało co najmniej 76 policjantów. Nie znana jest jeszcze liczba rannych demonstrantów.
Antyglobaliści protestowali pod hasłem „Welcome to hell” przeciw polityce prezydenta USA Donalda Trumpa oraz rozpoczynającemu się szczytowi przywódców G20. Wzniesiono barykady, podpalono samochody, zniszczone zostały również wystawy sklepowe i siedziby firm. Policja twierdzi, że demonstranci kilkakrotnie użyli lasera w kierunku policyjnego śmigłowca, aby oślepić pilota.
W tłum pokojowych demonstrantów wmieszali się skrajnie lewicowi działacze „czarnego bloku”, nazywani tak z powodu czarnych strojów i czarnych masek na twarzach. Starcia rozpoczęły się w momencie próby usunięcia ich z pochodu. Rzecznik hamburskiej policji Timo Zill powiedział, że policja nie będzie tolerowała zamaskowanych demonstrantów.
W kierunku policji poleciały kamienie, butelki i petardy. W odpowiedzi funkcjonariusze użyli armatek wodnych i gazu łzawiącego. Działania rozproszyły protestujących, w ten sposób starcia i przemoc rozszerzyły się na pozostałe dzielnice miasta.
Policja zatrzymała 5 osób. Władze poinformowały, że większość funkcjonariuszy odniosła tylko lekkie obrażenia. Do szpitala odwieziono trzech z nich.
Na najbliższe dni w Hamburgu zostało zarejestrowanych 30 manifestacji. Władze miasta spodziewają się, że w ciągu weekendu może do niego przyjechać nawet 100 tysięcy demonstrantów.
kd, źródło: onet