Nie trzeba rakiet i bomb, wystarczy komputer z Internetem i kilku specjalistów, by wygenerować straty sięgające miliardów dolarów. Tym samym atak hakerski może być bardziej dotkliwy dla gospodarki niż broń konwencjonalna.
Thomas Bossert, ekspert ds. bezpieczeństwa w Białym Domu napisał w raporcie dotyczącym cyberataku wirusem WannaCry, że odpowiada za niego… Korea Północna!
Wirus ten szyfrował komputery i dane na nich zawarte, a za zdjęcie szyfru hakerzy żądali sowitego okupu. Ich ofiarą padło 300 tysięcy komputerów należących do setek firm i instytucji państwowych w 150 państwach świata.
Oprogramowanie sparaliżowało pracę banków, szpitali, urzędów, firm prywatnych i instytucji i agencji rządowych. Wielu ekspertów bezpieczeństwa zwraca uwagę, że w tym momencie to własnie cyberataki stanowią największe zagrożenie dla działania tzw. infrastruktury krytycznej – czyli najważniejszych organów, instytucji i firm w każdym państwie.
Cyberprzestępcy przejmujący kontrolę nad elektrowniami mogą odciąć od zasilania ogromne obszary, jeśli opanują systemy przewoźników kolejowych czy lotnisk – mogą wprowadzić chaos komunikacyjny. Przykłady takich uderzeń można mnożyć w nieskończoność.
Tylko w tym roku straty z tytułu ataków hakerskich sięgnęły miliardów dolarów. Bossert zapowiedział, że każdy odpowiedzialny za taką cybernetyczną agresję na Stany poniesie odpowiedzialność. Nie sprecyzował jednak jak będzie ona wyglądać.
Jeśli oskarżenia kierowane pod adresem Pjongjangu są prawdziwe, to oznacza to, że bez programu atomowego reżim Kim Dzong Una może zadać bardzo poważne straty największym mocarstwom świata. Sam wirus WannaCry wygenerował straty rządu 8 miliardów dolarów!
A przy tym Korea Północna jako państwo praktycznie odłączone od Internetu i nie posiadające wielu zaawansowanych systemów informatycznych pozostaje niemalże niewrażliwa na hakerski kontratak z Zachodu. Czy to nie idealna sytuacja?