Głupota połączona z niesamowitym pechem dała tragiczny rezultat.
W nocy z piątku na sobotę doszło do makabrycznego wypadku w Swarzędzu w Wielkopolsce. Do pięcioosobowego BMW wpakowało się osiem osób, które najpewniej wracały z imprezy lub spotkania towarzyskiego. Wśród nich 18-latek, dla którego brakło miejsca na fotelach. Został zamknięty w bagażniku.
Auto jechało Drogą Krajową nr 92 z Poznania w kierunku Wrześni. W pewnym momencie samochód zjechał z drogi i uderzył w barierki. Pech chciał, że po uderzeniu auto stanęło w płomieniach! Wypadek nie mógł być poważny, bo wszyscy jadący w kabinie auta zdołali je opuścić o własnych siłach.
Niestety, sztuka ta nie udała się 18-latkowi, który podróżował w bagażniku. Chłopak nie mogąc samemu się wydostać, zginął w płomieniach. RMF FM podaje, że kierowca był pijany i nie miał prawa jazdy.
Policja bada dokładne okoliczności wypadku. Jeśli doniesienia medialne potwierdzą się, to będzie to kolejny wypadek z serii tych, do których nie miało prawa dojść gdyby kierujący i pasażerowie zachowali odrobinę zdrowego rozsądku.
tvn24/raportdrogowy.interia.pl/
foto: screenshot/tvn24.pl