17-letni Michael Dumas wypoczywał ze znajomymi na plaży. Niewinna zabawa, w której pewnie niejeden z nas brał udział w czasie wypoczynku nad wodą, zakończyła się dla niego koszmarnie.
Rzecz wydarzyła się na jednej z plaż w Miami w USA. Michae wraz z trójką przyjaciół zaczął uskarżać się na dziwne objawy po powrocie do domu. Na jego stopach pojawiły się bardzo bolesne ślady, które stopniowo powiększały się powodując coraz większe cierpienie.
Michael wraz z rodzicami krążył od lekarza do lekarza, a objawy nasilały się. Wreszcie w jego ciele zdiagnozowano obecność tęgoryjca, groźnego pasożyta, który często wybiera ludzi jako swoich żywicieli. Jeśli dostanie się on do krwioobiegu, to przenosi się do dwunastnicy i tam może żyć nawet kilka lat.
Michael nie tylko wycierpiał się, ale jego rodzice ponieśli też znaczne koszty leczenia. 6 tabletek sterydowych, które musiał przyjmować kosztowało aż 1356 dolarów!
Przedstawiciele wydziału zdrowia winią za wszystko nastolatka – ich zdaniem to oczywiste, że na plażach Miami należy chodzić w klapach, bo ryzyko zakażenia tęgoryjcem jest spore!
Na szczęście pasożyt ten nie występuje w Europie, a już na pewno nie nad Bałtykiem. Po takim newsie tropikalne plaże tracą swój urok. Swojski i brudny Bałtyk wydaje się jednak mniejszym zagrożeniem dla życia i zdrowia – przynajmniej dopóki nie uwolnią się w nim tony gazów bojowych i innych trucizn! [ZOBACZ: Bałtyk to bomba ekologiczna]