Detektyw Krzysztof Rutkowski w ostatnim czasie był mało aktywny w social mediach. Dopiero teraz na youtubowym kanale żony Rutkowskiego pojawiło się wyjaśnienie zagadki.
W kilkuminutowym filmiku Krzysztof Rutkowski opowiada o swojej chorobie. Jak twierdzi, najgorsza była rozłąka z synem, Krzysztofem Juniorem. Detektyw mógł widzieć dziecko tylko przez szybę i pomachać mu przez okno.
Dziecko płakało zza okna samochodu, gdzie ja pokazywałem się w oknie i machałem juniorowi (…) i bardzo się chciał do mnie przytulić. Powiem zupełnie szczerze, serce pękało – opowiada detektyw.

Kilka tygodni temu Krzysztof Rutkowski źle się poczuł i podejrzewał koronawirusa. Od razu pojechał do Szpitala Biegańskiego w Łodzi. Tam wykonano test na covid i wynik wyszedł pozytywny.
Detektyw opowiada, że od razu zadzwonił do swojej żony Mai Rutkowski, żeby zabrała dziecko i pojechała do rodziców. On sam wrócił do domu, gdzie przebywał trzy tygodnie.
Maja – odpowiednio zabezpieczona, w maseczce i przyłbicy – codziennie odwiedzała męża by zrobić mu zastrzyk i dostarczyć jedzenie. Rutkowski w czasie choroby czuł wielkie osłabienie, dlatego koronasceptyków uważa za „puste łby”.
On sam teraz czuje się bardzo dobrze i zapowiedział oddanie swojego osocza, gdy tylko będzie to możliwe (tj. gdy minie 28 dni od zakończenia objawów).
>>>Zmarł znany, polski bloger! „Jak idzie w dół to game over, umierasz.”