„Jeden z dziesięciu” to jeden z najpopularniejszych teleturniejów w polskiej telewizji, który od lat cieszy się niesłabnącą popularnością. Jednak czasem nawet w tak sprawdzonym formacie zdarzają się niespodziewane sytuacje. Tak było w 16. odcinku 104. serii, w którym jeden z zawodników zdobył o 400 punktów więcej od konkurenta, ale i tak przegrał…
W wielkim finale odcinka występowało jak zwykle trzech najlepszych zawodników. Wśród nich byli Leszek Kędzierski i Piotr Przęczek. Pan Piotr błyszczał wiedzą przez cały odcinek, ale w finale przeszedł sam siebie zdobywając szybko ponad 483 punkty! Pan Leszek nie miał zbyt wiele do powiedzenia ze swoimi 71 punktami.
Niestety, panu Piotrowi, który brał pytania na siebie, w końcu powinęła się noga. A właściwie, to nadział się na skuteczną kontrę trzeciego finalisty, pana Bogusława, który z 21 punktami zupełnie nie liczył się w rozgrywce. Pan Bogusław odpowiedziawszy na pytanie wyznaczył do odpowiedzi pana Piotra, który miał już tylko jedną szansę. Popełnił trzeci błąd, który spowodował odpadnięcie z rozgrywki. Na placu boju pozostał więc jedynie pan Leszek ze swoimi 71 punktami… i to on stał się zwycięzcą odcinka!
Zaskoczenia nie krył nawet Tadeusz Sznuk, ale zasady są zasadami. Mimo to, na oficjalnym fanpage’u programu rozgorzała dyskusja. Internauci bronią pana Piotra i namawiają do warunkowego dopuszczenia go do gry w finale serii. Fala hejtu wylała się też na pana Bogusława, który rzekomo „złośliwie” wybrał do odpowiedzi pana Piotra.
Wydaje się, że raczej nikt nie będzie wprowadzał zmian w formule programu. Przykład pana Piotra musi być po prostu przestrogą dla uczestników, że poza wiedzą liczy się też chłodna głowa – gdyby pn Piotr wyeliminował najpierw chociaż jednego konkurenta, odcinek mógłby potoczyć się zupełnie inaczej.