Od ubiegłej soboty służby i ochotnicy szukają 28-letniej Pauliny Dynkowskiej – mieszkanki Łodzi, która w sobotę o poranku widziana była po raz ostatni. Jak to możliwe, że w biały dzień, w okolicy ruchliwych ulic po prostu rozpłynęła się w powietrzu?
Kobieta wyszła z domu w piątek wieczorem. Była ubrana w czarny płaszczyk i botki. Na Piotrkowskiej spotykała znajomych i całą noc spędziła w klubie. W sobotni poranek zarejestrował ją jeszcze miejski monitoring. Przechodziła przez skrzyżowanie ulicy Zielonej i Alei Kościuszki. Obok Pauliny Dynkowskiej poruszał się tajemniczy mężczyzna w wieku 40-50 lat.
Policja już do niego dotarła, ale ze względu na dobro śledztwa nie udziela żadnych dalszych informacji. Wiemy też, że służby wystąpiły o zapis rejestratorów z miejskich tramwajów, które przejeżdżały w okolicy. Z podobną prośbą zwrócono się także do kierowców aut.
Próbowaliśmy dotrzeć do wszystkich lokatorów, zdjęcia zaginionej pokazywaliśmy mieszkańcom i taksówkarzom, przeglądamy zapisy z kamer w tym rejonie miasta. Jeśli ktoś z kierowców posiada w samochodzie rejestrator, a w sobotę rano przejeżdżał w tym rejonie miasta, także prosimy o kontakt.
– mówi Marcin Fiedukowicz z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
Policja prowadzi śledztwo w kierunku porwania. Nieoficjalne informacje podane przez „Super Express” mówią, że jeden z tropów wiódł do hostelu w centrum Łodzi. Mieszkańcy Starego Polesia opowiadali także, że policja bardzo dokładnie przeszukała wszystkie pustostany w okolicy. Wspominali też o grupie gruzińskich robotników, którzy rzekomo często zaczepiali w tym rejonie kobiety. Czy mają jakikolwiek związek ze sprawą?
Mamy nadzieję, że mimo upływającego czasu kobietę uda się znaleźć całą i zdrową!
se.pl/ foto: facebook