Meteoryt robił wrażenie na świadkach. Ich zdaniem rozświetlił nocne niebo znacznie mocniej niż np. księżyc, sprawiając, że uwieczniło go wiele kamer Teraz uczeni chcieliby odnaleźć jego szczątki.
Zjawisko było niecodzienne, bowiem coś takiego ostatni raz zdarzyło się nad niebem Kanady w lipcu ubiegłego roku. Teraz nad jeziorem Huron na pograniczu Kanady i Stanów Zjednoczonych powtórzył się niesamowity spektakl. Świadkowie uważają, że upadający meteoryt, który rozświetlił niebo był „jasny jak księżyc”. Gdzie spadły jego szczątki i co zawierają?
Upadek meteorytu zarejestrowało wiele obserwatoriów astronomicznych z tego rejonu, m.in. Western University w Ontario. Nagranie z tego ostatniego obserwatorium zamieścił na twitterze profesor Peter Brown.
ZOBACZ TEŻ: Polski student wrócił z CHIN. Opowiada PRAWDĘ O KORONAWIRUSIE!
Meteoryt zaliczył upadek w nocy 22 stycznia, najprawdopodobniej w czasie wejścia w ziemską atmosferę rozpadł się na mniejsze kawałki, z których niektóre mogły dolecieć do ziemi. Jednak najprawdopodobniej większość lub wszystkie skończyły w jeziorze Huron.
Yet another capture of the Kintail fireball, this time with an experimental meteor camera system near Tavistock, ON based on https://t.co/JMV1A8Nciu @westernu @IMOmeteors @amsmeteors #fireball #toomanymeteorcameras pic.twitter.com/ZVtQ3aOqd0
— Peter Brown (@pgbrown) January 23, 2020
Profesor Brown po analizie nagrań uważa, że meteoryt nie był aż tak jasny jak księżyc, ale i tak stanowi nie lada gratkę. Jego resztki mogły upaść w rejonie miasteczka Bancroft w stanie Ontario w Kanadzie. Czy uda się je kiedyś odnaleźć? Jeśli tak, to byłaby to nie lada gratka dla uczonych.