Pośpiech nie zawsze jest dobrym doradcą. Przekonała się o tym jedna z mieszkanek stanu New Jersey. Kobieta nie miała czasu na gotowanie, więc kupiła gotowe jedzenie w restauracji. Jedną z kanapek zjadł jej syn. Przerażające co później odkryła w swojej części zamówienia.
Do zdarzenia doszło w ubiegłym tygodniu w Lakewood. Krystle Platzer śpieszyła się, więc zdecydowała się podjechać do sieciówki Dunkin’ Donuts i tam kupić śniadanie. Jedzenie odebrała w punkcie drive-thru i już wtedy zaniepokoiło ją to, że nie było ono ciepłe. Nie zważając na to dała jedną z kanapek swojemu dwuletniemu dziecku, podczas gdy sama była skupiona na prowadzeniu auta.
Kiedy dotarła do domu postanowiła zjeść swoją część posiłku. Na kanapce zauważyła ciemne plamki, jednak była przekonana, że są to fragmenty przypieczonego ciasta. Gdy odgryzła kawałek okazało się, że w jej kanapce były robaki.
Jak przyznała doliczyła się co najmniej siedmiu zdechłych much oraz innych larw. Kobieta nie mgła w to uwierzyć. Tym bardziej, że w czasie przygotowywania kanapki trzeba było dodać do niej inne składniki. Po prostu nie sposób było przeoczyć, że jedzeniu znajdują się robaki.
Matka najbardziej bała się jednak o zdrowie swojego dziecka. Niewykluczone, że jego kanapka również mogła zawierać obrzydliwe dodatki. Jej dwuletni syn zjadł ją całą. Jedyne co mogla zrobić to zabrać dziecko do lekarza i poprosić go o przepisanie tabletek przeciwko pasożytom.
Restauracja przeprosiła za zajście oraz zaoferowała jej darmowy posiłek, aczkolwiek kobieta powiedziała, że już nigdy nic stamtąd nie zje.
foto youtube / źródło foxnews.com